Apel do właścicieli czworonogów
Środa, 24 września 2008 · Komentarze(4)
Apel do właścicieli czworonogów

Niezwykłą bezmyślnością i głupotą wykazują się właściciele czworonogów, pozostawiający swoje psy na wolności, bez dobrego ogrodzenia lub łańcucha.

Apel ten trzeba wystosować, ponieważ najmniejszej poprawy w tym zakresie nie widać, ba, jest coraz gorzej. Cierpią na tym głównie rowerzyści. Do wystosowania tego apelu zmusił mnie wypadek kolegi Sebastiana , doświadczonego i bardzo wprawionego rowerzysty, uczestnika wielu rajdów, autora strony rowerowej www.rowersebek.prv.pl . Kilka dni temu, na skutek ataku psa w okolicy Trzemeszna, uległ poważnemu wypadkowi. Skończyło się połamaniem obojczyka, koniecznością operacji i unieruchomieniem na kilka miesięcy. Dla takiego zapaleńca jest to tragedią. Przy okazji trzeba wspomnieć, że wypadek mógł skończyć się tragiczniej, na szczęście głowę Sebastiana uratował, zawsze zakładany na rower, kask.

Sam miałem także przygody z psami. Wilczur wisiał mi kiedyś na łydce, mały kundel na stopie (mimo obecności właściciela). Zdarzało się także nadkładać kilka kilometrów, ponieważ przede mną stały 2-3 duże bestie. Regularnie przez Mijankowo przejeżdżam z duszą na ramieniu czy znów będę uciekał przed psami (przez Popielewo nie jeżdżę, bo tam spotkanie większego psa graniczy z pewnością).

Tacy głupi właściciele psów (bezpańskie psy częściej boją się ludzi niż atakują) muszą sobie zdawać sprawę z konsekwencji własnej beztroski. Po pierwsze mogą być sprawcami ciężkich obrażeń ciała, zarówno rowerzystów, jak i spacerowiczów. Po drugie, jako właściciele czworonogów ponoszą prawne konsekwencje. Takie wypadki często kończą się koniecznością wypłaty odszkodowań, nawet wielotysięcznych, ale mogą skończyć się także sprawą karną. Niekiedy także właściciel sam może doznać uszkodzeń ciała z powodu „wdzięczności” ofiary psa. W końcu najoptymistyczniejszy przypadek, kiedy na głupocie ludzkiej cierpi sam „pupil”: jak ofiara wypadku, a częściej na skutek samoobrony rowerzysty. Na skutek kopnięcia psa (raz sam to stosowałem w celu obrony stopy), ale i poważniejszych środków obronnych. Coraz częściej rowerzyści posiadają do obrony przed czworonogami pałki, gazy obezwładniające oraz… paralizatory elektryczne. Często jest to najlepsza i jedyna metoda obrony.

Dlatego jeszcze raz apelujemy do właścicieli psów, zwłaszcza tych mieszkających we wsiach, daleko wśród pól (tam są najatrakcyjniejsze trasy wycieczkowe), trzymajcie swoje czworonogi za dobrym ogrodzeniem lub na uwięzi. Inaczej możecie być sprawcami tragedii, wykosztować się na pokaźne odszkodowanie lub stanąć przed sądem.

Postarajmy się, aby takie ataki były rzadkością, a nie codziennością.

Na koniec jeszcze rady dla rowerzystów:
-miejcie pod ręką jakieś środki do obrony, ale to jako ostateczność,
-w przypadku napotkania przed sobą „bestii” starajcie się ją ominąć w bezpiecznej odległości,
-po ominięciu takiej „bestii” powiadomcie czym prędzej straż miejską lub policję (solidny mandat powinien na przyszłość psa zatrzymać za ogrodzeniem),
-w przypadku niespodziewanego, nagłego ataku psa zachowajcie spokój, najlepiej zatrzymajcie się, zasłońcie się rowerem i przejdzie powoli obok psa starając się go nie drażnić,
-starajcie się unikać dróg, gdzie występuje duże zagrożenie napotkania psa pilnującego zagrody,
-używajcie kasków rowerowych.

================================
Powyższy apel wklejajcie gdzie się da.

Musze przyznać, że rano jechałem trochę z duszą na ramieniu, zwłaszcza w rejonie aktywności psów. Nawet stracha miałem większego niż w rejonie wylatowskim, aktywności UFO ;) Jednak chyba przed 6 rano, o tej porze roku psy jeszcze śpią, bo nie ma nawet tych co zazwyczaj widzę.
Poza tym z rana jechało się świetnie: dość ciepło, zero wiatru. Za tow drodze powrotnej wmordewind :((

Rano jak zwykle spotkanie. Ja dojeżdżam do pracy, a tam króliki czy też zające wychodzą sobie na śniadanie lub pośniadaniową sjestę :)






Komentarze (4)

Raczej nie, chociaż dwa razy było blisko.
Raz jak leżał sobie w poprzek drogi jak długi i późno go zauważyłem by go wyminąć i raz ich maluch wybiegł mi wprost pod koło.
W obydwu przypadkach udało się je wyminąć bez wywrotki :))

mogilniak 11:55 czwartek, 25 września 2008

Mam nadzieję że te królikozające nie przewracają rowerzystów ;)

sebekfireman 11:45 czwartek, 25 września 2008

Ok dzięki za uwagę

mogilniak 08:08 czwartek, 25 września 2008

Musisz poprawić linki, bo nie prowadzą do stron Sebka.

Rafall 07:44 czwartek, 25 września 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zeciw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]