Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:1948.12 km (w terenie 335.00 km; 17.20%)
Czas w ruchu:77:18
Średnia prędkość:25.20 km/h
Maksymalna prędkość:49.60 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:69.58 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Kręcenie po Kaszubach- dzień I

Piątek, 31 lipca 2009 · Komentarze(4)
Pobudka przed 5, wypad na 5:47 na pociąg do Bydgoszczy... Z Bydgoszczy ruszam o 7:20... Dworcowa, Gdańska i na Myślęcinek. Dalej niebieskim szlakiem na Piaski, Smukałę i Bożenkowo. Z Bożenkowa na Samociążek gdzie odwiedzam sporą elektrownię wodną...

Z Samociążka uderzam do Koronowa. Robię biedronkowe zakupy i zasiadam na rynku na śniadanie
Zauważyłem tam, że Koronowo obchodzi urodziny w tym samym dniu co ja... 18.12

Z Koronowa przez Świekatowo, Klonowo, Szumiącą lecę do Tucholi. Tam mały postój na Rynku, zakup napoju i dalej lasami w drogę w kierunku Rytla. Chciałem odwiedzic akwedukt w Fojutowie, ale kompletnie nie wiedziałem gdzie skręcic, brak oznakowań... Nagle z lasu wyjechała na rowerach parka, małżeństwo z Poznania... Znali okolicę pokierowali mnie do akweduktu. Musiałem nieco zawrócic i nadrobic kilkanaście km, ale warto było.
Dzięki temu akweduktowi krzyżuje się kanał Bydgoski z dopływem Brdy. Kanał płynie kilkanaście metrów nad rzeką...
NA górze akweduktu, w tle Kanał Bydgoski

Pod akweduktem, kanał płynie sobie górą

I widoczek z góry na rzekę...

Po wizycie przy akwedukcie wróciłem na szlak i... pomyliłem kierunki. JEchałem z powrotem do Tucholi. Na szczęście trafiłem charakterystyczny punkt i szybko się zorientowałem...
Dalej do Rytla szło gładko. Od Rytla lasami do wsi o nazwie "My love", zwanej urzędowo Mylofem. Zboczyłemz trasy, bo ładna zapora tam jest...


...hodowla pstrąga...

... no i to co mnie najbardziej skuciło czyli rewelacyjny smażony pstrąg :)

Tam spotkałem małżeństwo bikerów, które pokierowało mnie na Fojutowo- Dobrawa i Daniel jak się okazało :)
Po pstrągu pojechaliśmy dalej nad swojsko nazywanym jeziorem Trzemeszno, do miejscowośc o ciekawej nazwie Męcikał :) Tam się rozstaliśmy. Pierwotnie miałem nocowac w Męcikale, ale dostałem zaproszenie na nocleg w Kaszubie Leśnej z czego skorzystałem :)
Do Kaszuby przez także swojsko brzmiącą wieś Żabno, Brusy Jaglie...
Tam mała kąpiel w Zbrzycy i korzystanie z gościnności przyszłych teściów kolegi... grill i gra w karty do póxniej nocy :)

Więcej zdjęc w galerii...

Przygotowania na Kaszuby

Czwartek, 30 lipca 2009 · Komentarze(2)
Do i z roboty. Z roboty planowałem objechac przez Gołąbki i Gąsawkę, ale plany się zmieniły.
Zasiedzieliśmy się trochę z Maciejem na filozoficznej łąweczce przed sklepem w Lubochni, a trzeba się szykowac na ranny wyjazd na kręcenie po Kaszebach. W dodatku po drodze podjąłem decyzję, że nie pojadę Koną, a roboczo- expedycyjnym trekingiem. Trzeba go było trochę podczyścic.
Plan jest taki:
- 6 wyjazd pocięgiem do Brzydgoszczy,
- z Brzydgoszczy rowerem przez Tucholę do miejsca noclegu, wsi o pięknej nazwie Męcikał :)
- jak wystarczy czasu to jeszcze kręcenie się po okolicy,
- sobota- wyjazd na kręgi kamienne w Odrach, Leśnie i może coś jeszcze na co wystarczy dnia i... i tu małą zmiana planów... prawdopodobnie zamiast w Męcikale zostanę na noc w Kaszubie,
- niedziela rano wyjazd najkrótszą trasą (ok. 100km) do Brzydgoszczy i z Brzydgoszczy do domu pociągiem.
Jakby ktoś był w okolicy to poznac mnie można po koszulce BS ;)

Niestety krócej niż planowałem, ale na poniedziałek wyskoczył wyjazd do Bełchatowa :((

W Wylatowie już prawie koniec żniw, a kręgów-piktogramów nie ma :((


A tutaj ciekawy wypadek rowerowy... :)

Gumowego pecha do pracy

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(6)
Do pracy w gęstej mgle. Okulary sparowane, z kasku leciało jak w ulewę wilgoc totalnie na wszystkim.
Przed powrotem do pracy kolega podszedł zobaczyc jaką oponę wczoraj założyłem. No i... zobaczył skutki kupowania opony z konieczności w Mogilnie. Opona pęknięta i dętka na wierzchu :(
Tak to jest kupowac w Mogileńskich sklepach. Już nigdy tam nic nie będę kupował. Wszystko od balonowatych dętek, przez popękane opony do nieklejących się łatek. Jednak wczoraj nie było wyjścia po rozwaleniu opony gwoździem.
Dzisiaj zmniejszyłem trochę ciśnienie i jakoś dokulałem się do Mogilna. Założyłem starą oponę wymienioną profilaktycznie wiosną na nową. Jeszcze trochę da się pojeździc na niej. Ciekaw jestem jak potraktują mnie w sklepie gdy pójdę rozwaloną oponę zwrócic...

W okolice Chojnic wypad chyba dopiero w piątek rano, a powrót niestety już w niedzielę :(

Gwoździowy pech

Wtorek, 28 lipca 2009 · Komentarze(7)
Do pracy standardowo. Z pracy też wyjechałem normalnie, ujechałem 300m i... huk i zblokowane koło. Pierwsze skojarzenie- najechałem na gałąź, wbiła się między szprychy, złamany hak, połamane szprychy... W sumie szczęśliwie, bo to tylko olbrzymi gwóźdź wbity w oponę zablokował koło o klocki hamulcowe.
Wymieniłem dętkę na zapasową, jednak opona byłą na tyle rozpruta, że dętka mogła w każdej chwili wyjś na wierzch. Zostało powoli dokulac się na PKPi wrócic pociągiem :(( Na szczęście zdąrzyłem. W Mogilnie nowa opona już kupiona i założona. Jedyna jaka była w odpowiednim rozmiarze jest dośc slickowata (choc nie wiem na ile mocna), więc chyba prędkości się będzie trzaskac :)


Czwartkowy wyjazd do Chojnic uzależniony od tego czy dam radę jutro szybko zaprojektowac jeden wysięgnik :((

Nocno- ufologicznie

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(0)
Wieczorno- nocny wyjazd na poważne ufologiczno- światopoglądowe dyskusje w Wylatowie :) Jak za starych dobrych czasów :)

Do i z pracy

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(0)
W pracy kolega Mirek spytał czy bym nie poczekał na niego w Trzemesznie. On dojedzie z pracy pociągiem i podjedziemy razem przywitac jego córkę i syna wychodzących z Mogilna z pieszą pielgrzymką do Częstochowy. Trochę się zgapiłem z wyjściem z pracy. Po drodze podgoniłem, że zdąrzyłem spytac w Trzemesznie o żarówkę na przód do Gianta... oczywiście też nie ma :(
Widziałem też wypadek w Trzemesznie... jak zwykle blondi sprawczynią. Gośc wyjechał z bocznej ulicy czoperkiem, mnie wyprzedził i jechał powoli do przodu. Z naprzeciwka jechała blondi i skręcała w swoje lewo... Popatrzała na motocyklistę, stwierdziłą zapewne, że zdąrzy, ale nie zdąrzyła. Motocyklista po hamulcach, ale i tak w nią puknął. Nie byłoby tak źle gdyby się zatrzymała, ale jechała dalej ciągnąc za sobą motor, że się wyłożył. Nic groźnego, ale czoperek uszkodził sobie ładny lakier...
Na Mirka musiałem trochę poczekac przy dworcu, bo byłem szybciej niż pociąg... ;) Pielgrzymkę spotkaliśmy między Ławkami i Palędziem. Spora grupka i wogóle fajna sprawa taka pielgrzymka, ale... o zgrozo... pod flagą ateistycznej, komunistycznej, by nie napisac heretyckiej UE... bleee :((



Przy Palędziu Dolnym rozstałem się z Mirkiem. On jechał swoim tempem a mi trochę spieszno było... O 19tej mam pilne i tajne spotkanie :P

Dojazdowo

Sobota, 25 lipca 2009 · Komentarze(0)
Dojazdowo do babci pojeździc kosiarką i szybki powrót do domu uciekając znów przed burzą. Tym razem szła w przeciwnym kierunku niż zwykle..


Na polu z jeżdżącą w trawie pokosówką szalały całe stada bocków...




A teraz śmigam na imprezę imieninową... :)

Do pracy poburzowo, z pracy przedburzowo

Piątek, 24 lipca 2009 · Komentarze(2)
Rano wyjechałem do pracy jak zwykle, trochę zachmurzone było, ale nie padało. Po jakichś 20km zdziwiłem się, że w Trzemesznie gałęzie leżą. W końcu była wczoraj burza, ale w Mogilnie w tym tygodniu wiało i lało już bardziej. Wczoraj było łagodnie, nawet otworzyłem okno by aparatem błyskawice łapac.
Dlatego po kolejnych 10 km zdziwiłem się widząc powalone w lesie drzewka. No cóż... suche pomyślałem. Ale to co zobaczyłemw Gnieźnie... rozpierducha... Slalom między leżącymi i wiszącymi nad drogą konarami. Na krótkim odcinku w lesie mnóstwo gałęzi, połamanych drzewek i dużych drzew. Rozlewiska, które są od miesiąca stały się jeszcze większe, że nie dało się przejechac bez małej kąpieli... masakra. Dawno czegoś takiego nie widziałem. A u nas w sumie nie było jeszcze tak źle... Mamy szczęście mieszkac w spokojnym regionie...
W drodze powrotnej planowałem przejechac przez Gołąbki i Gąsawkę do Parlina po... piwo Staropolskie, ale się nie udało. Zająłem się ucieczką przed kolejną burzą (przepraszam panią kursantkę jadącą Lka w stronę Trzemeszna, że ją zawstydziłem i wyprzedziłem...)



Guma, guma, guma...

Czwartek, 23 lipca 2009 · Komentarze(5)
Dzień walki z gumami. Wyjazd do roboty jak zwykle. Po 15km zeszło mi powietrze... guma. Pompowanie wystarczyło by przejechac kolejne kilkanaście km i tak dojechałem do pracy pompując jeszcze z 2 razy. W czasie pracy powietrze zeszło do zera, więc przed wyjściem wziąłem się za założenie zapasowej dętki (stara, łatana po ostatniej gumie). Wymieniłem, pompuję i nic nie wchodzi. Znalazłem w zapasowej jeszcze jedną dziurę. Nic tylko łatac. Dobrze, że kupiłem nowe łatki. Najpierw załatałem dętkę z dzisiejszą gumą. Kupiłem tańsze łatki co dało się szybko zauważyc, jakiś rzadki klej... łatka latała po dętce jak szalona, ale ją okiełznałem i docisnąłem kilkoma katalogami. Zanim klej związał wziąłem się za załatanie zapasowej dętki.
Zakładam pierwszą, pompuję i znowu nic. Okazało się, że łatka jak latała ostatecznie przykleiłem ją obok dziury :(
Biorę więc załataną zapasową, wymieniam, pompuję znowu nic. Była dziurawa jak sito :(( Jak na niej jeździłem nie było tego widac, ale wystarczył miesiąc na luzie i dziury się uwypukliły.
Ostatecznie udało się załatac dzisiejszą dziurę ostatnią łatką.
Wyruszyłemw drogę do domu, ale coś się niebo zaczerniło i w dodatku jakby coraz mniej powietrza w kole (tanie łatki...). Pognałem znowu na pociąg do Jankowa. I dobrze, bo łatka puściła. Cóż... tanie łatki stare, pocerowane dętki... Kupiłem już nowe i wymieniłem :)
Ciekawe kto przebrnął do końca wpisu i to ze zrozumieniem :)

Standard+ Gołąbki

Środa, 22 lipca 2009 · Komentarze(1)
Standardowo do i z roboty. Rano jak zwykle odrobina deszczu, a w drodze powrotnej wykorzystując, że JESZCZE nie ma burzy zahaczyłem o plażę w Gołąbkach...