Oj pechowy rok mam, pechowy. Co chwila jakieś awarie. Po świetnym łikendzie, choć bezrowerowym wybieram się rano do pracy, a tu hałas, podskakiwanie, jakieś dziwne rzeczy... Okazało się, że 3 szprychy mam z tyłu strzelone. Dojazd do dworca byle się jakoś ostrożnie do roboty dokulać. Jak odstawiałem ostatnio było ok. Nie wiem co się działo z rowerem pod moją nieobecność. Konieczny grubszy remont. Szykuję na jutro capo. Pompuję i tylko resztki powietrza spuściłem. Przy jakimś niezbyt dużym ciśnieniu pompka przepuszcza.... Cośtam w końcu udało się napompować, ale nawet nie wiem czy 1/4 jest tego co powinno być. I mam nadzieję, że do rana nie zejdzie.
No i powrót po niesamowitym łikendzie w Skorzęcinie na Pikniku Nowej Prawicy Niesamowici ludzie, pozytywne świry :) Wracałem przez Powidz i Przybrodzin. W Powidzu lipa. Rotunda jeszcze zamknięta. W Przybrodzinie też kiepsko, jeszcze sezonu nie widać. To samo pod Wiatrakiem, smażonej sielawy jeszcze nie ma. Moża za 1-2 tygodnie dopiero :(
A od piątku wymęczony wcześniej napęd siada wykłądniczo. Coraz ciężej jechać nawet po płaskim, łańcuch, kaseta i zębatki na korbie do wymiany :(
Po pracy do Skorzęcina na Piknik Nowej Prawicy na spotkanie ze "wspaniałym Stanisławem Michalkiewiczem" i "kochanym "Januszem Korwinem - Mikke" i innymi niesamowitymi świeżo poznanymi ludźmi z całego kraju o normalnych poglądach!!! :) I nawet sporo rowerzystów, jeden nawet wybierał się rowerem z Krakowa, ale z pewnych powodów plany się nie udały.