Wróiłem wcześniej z wyjazdu służbowego do Wąbrzeźna, o 14tej wskoczyłem już na rower, więc zaplanowałem dłuższą wycieczkę- do Powidza i Skorzęcina.
Do Powidza przez Słowikowo i koło wielkiego dębu (o dziwo znalazłem drogę). Zahaczyłem o knajpkę "pod wiatrakiem" w Ostrowie by sprawdzic czy już otwarta. Niestety zamknięta na cztery spusty i nie wiadomo kiedy uda się wskoczyc tam na smażoną sielawę :(
W Powidzu pustki, nie licząc dwóch opalających się na pomoście gości, kilku żeglarzy szykujących jachty i 3 barów zaopatrujących się w piwo.
W Skorzęcinie więcej ludzi, kilka otwartych sklepów i ogólny zgiełk... przygotowania do długiego weekendu, a spóźnielascy do letniego sezonu.
W drodze powrotnej spotkałem w Trzmesznie
Sebastiana, pogadaliśmy chwilę i tu zdarzył się ów najgłupszy wypadek w historii... Rozjężdżając się w przeciwne strony... SPDki o dziwo wpięły mi się nadzwyczaj szybko, ale... kieszeń koszulki zaplątała mi się w siodełko. Ani się nie wyplątałem z siodełka, ani nie wypiąłem SPDków, ani nie ruszyłem, więc gleba zaliczona :) Mam nadzieję, że mało osób to widziało :) Pech dzisiaj prześladował... podobne wypadki dzisiaj mogłem miec aż 3, ale w ostatniej chwili się wypiąłem (sprzet bardziej profesjonalny od obsługi...). Poza tym 5 much złapanych na zęby i jeden świrus w samochodzie jadący ze mną na czołówkę, że na pobocze musiałem uciekac, na szczęście było gdzie...
Poza tym kolejna seteczka zaliczona i już w kwietniu poprawiony najlepszy miesiąc ubiegłego roku :)
Z innej beczki...
od czwartku przewóz roweru PKP za 1 zł!!!Pod wielkim dębem... podobno tak samo pod nim sam Napoleon Bonaparte wypoczywał:)
Jezioro Powidzkie jeszcze puste...
...ale żeglarze już się szykują
W Skorzęcinie trochę ludków się kręciło...
... i jeden łabądek :)