Po powrocie z roboty i obiedzie czułem się trochę niedojeżdżony :) Wskoczyłam na chwilę na Konę i popędziłem do najbliższych wiatraków... Cień jednego z wiatraków, a w oddali kolejny...
Standardowo z roboty tylko z zahaczeniem o centrum Gniezna i zamiast przez Szczytniki, to przez Wierzbiczany... W Trzemesznie spotkałem Sebkafiremana , śmigał na plażę do Gołąbek. Przejechaliśmy parę km razem do Kruchowa i dalej nasze drogi się rozjechały. Jutro chyba po raz pierwszy w tym roku rano do roboty nie pociągiem, a rowerem. No chyba, że znów będzie mróz...
Rano do roboty pociągiem, a i tak trochę zmarzłem, znowu szron... Droga powrotna prawie standardowa. "Prawie", bo Sebek uratował mnie pitstopem. Wymienił mi łańcuch na Wippermana Connex 804 i kasetę Shimano HG30 11-30. Ze starego nawet złom nie został... W ten sposób w maszynę weszło drugie tchnienie i dalej do domu pomknęła jak szalona :) Zauważyłem jeszcze, że potrzebna jest pilnie wymiana przedniej opony, bo na starej długo nie pojeżdżę. Po wymianie opony zaczynam jeździc nie tylko Z, ale i DO roboty :) Nareszcie ku końcowi zmierza akcja "podpis". Jutro wysyłam do Brzydgoszczy jedne, a w Gnieźnie dostarczam drugie...
Vetro-króliki już od świtu grasują, przymrozki im nie straszne Chyba już standardowy postój nad jeziorem Młynek, spłoszyłem dzisiaj łabądki No i nowa kaseta nabyta od Sebka i przez niego założona w pitstopie :)
Planowałem wybrac się dzisiaj popatrzec na wyścig kolarski w Padniewku, ale... zaspałem :( NA rower wybrałem się dopiero po 11, ale i tak starczyło czasu by wybrac się na plażę w Gołąbkach, gdzie odpoczywała już parka rowerzystów :) Później na Gąsawkę objechac ścieżkę edukacyjną... Dalej do Dąbrówki na kawę, do Kunowa odebrac listę z podpisami i do domu... Dopiero po powrocie do domu zobaczyłem wczorajszą informację od Tatanki, że dzisiaj będzie w Mogilnie... Że też rano poczty nie doczytałem... :( Na plaży w Gołąbkach... Ścieżka edukacyjna w dolinie Gąsawki...
Choc piękna pogoda, to króciótko dzisiaj... dojazdowo na babci działeczkę. Z rana deszcz, jak przestało pojechałem na działkę spalic gałęziory od obciętych róż i pomachac szpadlem. Póxniej do domu i za chwilę do Trzemeszna na małe spotkanko w Pietraku ;)
Dzisiaj dojechało trochę sprzętu, przede wszystkim nowa manetka do Kony, bo stara zawodziła w krytycznych momentach, a poprzedni właściciel zapomniał wymienic przed sprzedażą... wymienię przy czasie...
Standardowo z roboty... Jechałem najkrótszą trasą, bo prognozy straszyły konkretnym deszczem. Do tej pory nie pada... a i cieplej i mniej wietrznie niż w prognozach i niż wczoraj było...
Całą drogę z roboty z wmordewindem. A sie nie chciało gdziekolwiek poza krótką trasę zjeżdżac czy robic przystanki... Dograłem dzisiaj sprawę majowego wypadku w Beskidy. W takim razie na pewno od popołudnia 15 maja do rana 18 maja jestem z rowerem w Koniakowie gm Istebna i okolicach :)
Do roboty najkrótszą drogą z PKP, bo wiozłem trochę poświątecznego sernika dla koleżanki i kolegów z biura :P Droga powrotna standardowo z zahaczeniem o J. Młynek i punkt widokowy w Dusznie + kolędowanie po Wylatowie za podpisami... :( Niedługo nareszcie koniec akcji "podpis".. Dzisiaj zacząłem kombinowac wypad w Beskidy. Decyzja zapadła: Koniaków lub Istebna 15-18 maja... Do dogrania zostało tylko miejsce noclegu, ale wstępnie już je znam :D
W Wydartowie musiałem przepuścic pociąg...
A w Wylatowie jak to w Wylatowie, dziwne zjawisko. Łabędzie zamiast na jeziorze stacjonują na rzepaku. Coś im się chyba pokręciło jak mi dzisiaj ustawienia aparatu...
Standardowo z roboty... Jak skończą się poranne przymrozki i wymienię wreszcie coraz bardziej szwankujący napęd, to zacznę jeździc i rano. Wmordewind i napęd dały mi dzsiaij w kośc. Wyjeżdżając z Trzemeszna widziałem kilkadziesiąt metrów przed sobą jakąś znajomą sylwetkę rowerzysty. Pomyślałem, że to Sebek, ale po chwili pomyślałem, że kilka dni po operacji pewnie na rowerze nie szaleje. Ścigałem go chwilę, ale odpuściłem tym bardziej, że spotkałem koleżankę :) Okazało się, że jednak był Sebek...
Po powrocie do domu obiadek i kilka km z kolędą po podpisy... A tu zdjęcie ze świątecznej odrobiny ruchu :)
Miałem dzisiaj wleciec do rodzinki w okolicach Wójcia, więc postanowiłem z rana pojechac w taktym kierunku. Padło na Ślesin i Pątnów. Niestety koło południa wiało bezlitośnie i było diabelnie zimno, no i wczorajsze świętowanie ciążyło na brzuchu :( więc skróciłem trasę. Objechałem tylko odkrywki węgla brunatnego w okolicach Kleczewa i przejazd do rodzinki. Później było cieplej, ale już dośc późno i dystans w nogach przyzwoity, więc nie wymyślałem... Ślesin i Pątnów zaliczę w jakąś ładniejszą niedzielę...
Jeden z potworów odkrywkowych, ten akurat zasypuje wyrobisko
Inny potwór.. Trochę księżycowy krajobraz I jeszcze jeden potworek Nastawiali wszędzie wiatraków i teraz cały czas wieje :( Jedzie sobie węgiel...