Tylko półstandard, bo po urlopie jakoś z rana nie mogłem się poderwać na rower. Poza tym deszczowo było. Wypad na Mazury w sumie średni, bo nie odpowiadał wyobrażeniom. Jednak warto było jechać by zobaczyć i doświadczyć. W Puszczy jednak lepiej, bo spokojniej, ciszej, powolniej, taniej i bez "warszawki" (bez urazy dla normalnych Warszawiaków).
Kiepsko idzie rowerowanie w tym roku. Znowu przerwa. Najprawdopodobniej jutro po pracy jadę pociągiem do Wrocławia by ostatecznie w niedzielę wylądować w Bolkowie na Castle Party z klu programu, koncertem Clan of Xymox
A później... czeka mnie przeprowadzka. Narazie tylko do sąsiedniego bloku, a ostatecznie kto wie
Piątek i sobota praktycznie bez rowerowania z powodu deszczu. Różne inne atrakcje przy okazji, manewry w lesie, rekonesanse, polowania na dzika, spacery, ogniska, grille, dyskoteki wiejskie... dużo by pisac, a poza tym ścisła to tajemnica wojskowa :)
W niedzielę ostatnia wątróbka w Piłce i powrót do cywilizacji... pociąg w Miałach i do domu :( Na szczęście dałem się koledze namówić na wypad na Mazury i udało mi się przekonać "szefa wszystkich szefów" na kilka dodatkowych dni urlopu :) Więc w poniedziałek rano do Torunia pociągiem i dalej razem z kolegą samochodem do Starych Jabłonek. A na jak długo?? Któż to wie... Na początek szef dał zgodę na urlop do środy...
A to kociak państwa F... Jeśli kiedyś najdzie mnie ochota na posiadanie kota to właśie na takiego.... Mało zdjęć podczzas wypadu robiłem. Jak będę miał od kolegi to wstawię :)
Wypad na obiad z Bartem i Kubą do Kwiejc na obiad. Mistrzostwo świata, szok, że ktoś na obiad przyszedł i alarm w połowie wsi jak zrobić kotlet górski (schabowy z jajkiem sadzonym) :)) Piękne klimaty. Po drodze uniki przed burzą. Później znowu asystowanie rolkarzom. Przy okazji kupuję rolki!!! :) I gratuluję panu F. formy, chciałbym mieć w połowie taką w tym wieku...
Co się działo w ciagu dniai później to się działo, słodka tajemnica :)
Popołudnia asysta rowerowa jako wóz techniczny dla rolkarzy rodziny F. Bartka, Kuby i ich taty... A pani F jako główny "wóz techniczny" nieco z tyłu... Mają kondycję chłopacy!!
Rano do pracy zaspałem żyjąc już urlopem. Zaspałem solidnie, więc czym prędzej na najbliższy pociag. Po pracy też zmiana planów co do wyjazdu do puszczy. Były dwie opcje. Dojazd bezpośrednio z Gniezna lub pociągiem do Wronek i dalej rowerem. Jednak ciężar plecaka i inne rzeczy zwyciężyły i ostatecznie pojechałem pociągiem do Miałów, a dalej rowerem do Borzyska... Spotkanie z koczującymi już przyjaciółmi, znajomymi i nie tylko, a co się działo wieczorem... hho... mundur się przydał :)
Dzisiaj standard (do i z roboty) a jutro po pracy wypad na kilka dni do puszczy, niekoniecznie w celach rowerowych. Operacja "KLIN"... Gotowy do akcji!!