Rodzinny rajd Polskiego Klubu Ekologicznego. Zbiórka w Mogilnie w parku z Mogileńskim Towarzystwem Cyklistów i kilkoma rajdowiczami. Powoooolny przejazd do Gołąbek pod eskortą policji. Podjeżdżałem co chwila do przodu porobic trochę fotek no i trochę się rozruszac, bo tempo było nieznośne :( Mały przystanek pod domem rodzinnym Hipolita Cegielskiego w Ławkach i dojazd do Gołąbek. Po kulkunastu minutach przyjechała ekipa z Trzemeszna i po kolejnych minutach główny skład rajdu z Gniezna- 85 osób. Grochóweczka, jakieś zawody, spisywałem wyniki w rzucie piłką lekarską... i się rozpadało :( Zaliczyłem napój izotoniczny i jazda do domu w deszczu. Musiałem uciec wcześniej, bo ważna impreza rodzinna była...
Kolejny mokry dzień. Tym razem do i z roboty skorzystałem z usług koleji :( A więc dystans tylko na trasie między domem, dworcem, dworcem i firmą... W drodze powrotnej znów przemokłem, między firmą a dworcem dopadła mnie pompa jak wczoraj :( Jutro jak pogoda dopisze Rajd do Gołąbek...
Dziwny dzień dzisiaj... rano wybrałem się rowerkiem do pracy jak zwykle. Po przejechaniu 1/6 trasy, czyli prawie 7km stwierdziłem, że kompletnie nie chce mi się pedałowac, chociaż siły były i pogoda piękna. Zawróciłem do Mogilna na PKP... Po pracy, mimo dłuższych opadów deszczu, wybrałem się do domu rowerem, a nie pociągiem. Przed Trzemesznem dopadła mnie ulewa. Na szczęście miałem dobry czas i podjechałem w Trzemesznie na pociąg, którym wracam do domu, gdy nie jadę rowerem. Przed samym dworcem zerwała sie nawałnica z gradem i huraganowym wiatrem, ale na pociag zdąrzyłem :) Przemokłem do suchej nitki...
A mieszkańców okolic, zwłaszcza Mogilna i Gniezna zapraszam na rodzinny rajd rowerowy do Gołąbek w najbliższą sobotę
Dzisiaj tylko z roboty. Rano podziałały na mnie ostrzeżenia przed silnymi burzami. Niby było ładnie i słonecznie, ale już jak wychodziłem na pociąg zaczęło solidnie wiac. W Gnieźnie już wogóle było fatalnie, ledwie z pociągu do firmy dojechałem przed wichurą i ulewą. Jednak dobry wybór by jechac pociągiem :)
Droga powrotna dośc pospieszna, bo musiałem zdąrzyc odebrac odbitki od fotografa i wreszcie kupic buty... do chodzenia ;)
Do i z roboty, czyli Mogilno - Gniezno - Mogilno... tym razem jakoś udało się do roboty dotrzec :) Dla wyjaśnienia... wychodząc na firmową impreze myśleliśmy, że potrwaz z godzine... gdy wróciliśmy nasz budynek był zamknięty, a na biurkach telefon, portfel z pieniędzmi i biletami pkp, ubranie rowerowe i klucz od budynku... na szczęście choc rower został na zewnątrz... i jazda w ciuchach biurowych, a rano w jakiś zimowych i za dużych :)
Do i z roboty.... Do standardowo powrót nietypowy... Od 11 firmowe imprezowanie, więc powrót potortowo-poenergizujący inny niż zwykle :) Ale wróciłem jakoś...
Późny powrót z Wrocłąwia, a w zasadzie wczesny bo o 4 rano, więc trzeba było trochę pospac... Jak już się zebrałem to i tak leniwy wyjazd do Przyjezierza. Tam ścignął mnie jakiś rowerzysta z Inowrocławia, bo rozpoznał we mnie mogilniaka ;) Z Przyja szlakiem im. Szulczewskiego do Mrówek i dalej ścieżką do Wilczyna. Ścieżka robi się coraz bardziej piesza... dobrze, że Konę wziąłem, bo Giantem bym się nie przebił. Z Wilczyna przez Przyjezierze do Bielic na Targi Rolne. W sumie tłumy i jak dla mnie nic ciekawego, chociaż takimi ciągniczkami jak pokazywali pośmigałoby się :) W sumie najciekawsze były zawody konnych zaprzęgów... Aha, a w Wilczynie na plażę zajechał piękny samochód... Łada 1500 :) Jeszcze jedna fotka wrocławskiej czapli... dostrzegła, że cykamy jej zdjęcia i uciekła
Jutro rano pseudorelacja z UFO Forum w....tfu... "Dzień dobry TVN"
Standardowo do i z roboty+ małe krążenie po mieście jako ciężarówka do przewozu butelek :) Piwa oczywiście ;) Sobota bez rowerowania... wyjazd na cały dzień i noc do Wrocławia na.... UFO Forum ;) I znowu zasiadałem w loży sceptyków... a może realistów? No ale wcześniej spacer po Rynku z obowiązkowym punktem programu w Spiżu :)
W samym centrum Wrocławia przy jednej z zapór na rybki polowała sobie czapla siwa