Dzisiaj dojazdowo na działeczkę do babci rozdrabiac gałęzie po zimowej przycince... Oczywiście dojazd nie był najkrótszą droga ;)
Jutro wolne od roweru, dzień świątcznego obżarstwa :(
Wesołych i spokojnych Świąt wszystkim w rodzinnej, spokojnej i refleksyjnej atmosferze.... No i smaczbego jajka i innych takich, ale w umiarkowanych ilościach :)
Standardowo z roboty, jednak dzisiaj z niemocą totalną. Wmordewind nie był az tak zły,kondycja dopisuje, a jednak coś było nie tak. Chyab to skutki dzisiejszej roboty.... miałem 4-5h na zrobienie wstępnego projektu maszyny za 600tys. Chyba to mnie tak wypompowało... Trochę męczący staje się coraz bardziej wyjechany napęd (zużycie idzie chyba logarytmicznie)... przy najbliższej okazji z gorszą pogodą niezbędna będzie wymiana
Z rana jak zwykle pociągiem. Jeszcze wczoraj planowałem debiut w dojazdach do roboty w obydwie strony, ale rano widząc jak ciemno jeszcze jest o 5:15 się rozmyśliłem. W drodze porwotnej za to objazd zaliczyłem. Plan był nawiedzic Skorzęcin no i plan wypełniłem. W sklepie w Lubochni zakup czegoś na ząb i za Lubochnią na parkingu leśnym przystanek na jedzonko: 2 bułki i pasztet drobiowy z tłuszczu wieprzowego w towarzystwie wuja Lecha. Przy obiedzie postanowiły mi towarzyszyc 3 sarenki... starałem się nie zwracac uwagi i nie sięgac aparatu, jednak nawet przejeżdżającego samochodu jedna się nie wystraszyła i ja obcykałem :)
Dalej przez Piaski, Folwark, Kołaczkowo śmignąłem na plażę do Skorzęcina... Prawie letnia pogoda, więc nie brakowało rowezystów i "ssaków" jak na pierwszym zdjęciu :) Było też trochę hałasujących karkowatych, ale się szybko wynieśli równie hałasującym Audi. Były też na plaży łabędzie... No i rowerzyści na molo ;) Do domu lasami do Krzyżówki i dalej jak to zwykle z roboty...
Przypominam o II memoriale im. Jana Wichłacza w Mogilnie 19 kwietnia... A z innej beczki... 7 czerwca są wybory do Parlamentu Europejskiego. Zwolenników wolności zachęcam do składania podpisów pod listami poparcia dla KW UPR lub też ich zbierania. Sam jestem koordynatorem zbierania podpisów w pow. Mogileńskim.... i kandydatem UPR do PE z Woj. Kujawsko-Pomorskiego... pod warunkiem uzbierania odpowiedniej ilości podpisów pod listami poparcia... co nie jest łatwe :(
Z roboty... miałem wydłużyc trasę, ale wiało trochę ze złego kierunku i zmieniłem plany. Wolałem odwiedzic stare miejsca idealne dla relaksu. Zahaczyłem o niezwykle ciche i spokojen J. Młynek i dłuższy przystenek na punkcie widokowym. Powrót zakątkami Wału Wydartowskiego do domu. Ostatnio mam szczęście spotykac wiekowych rowerzystów na kolarkach. Wyjeżdżając z lasu w Krzyżówce śmignął mi taki, ok. 60tki, przed nosem. Problem było go dojśc i wyprzedzic, a później siedział mi na ogonie do samego Trzemeszna :)
A w Kruchowie wszystko olewają...
W J. Młynek żabka pływała... pieskiem :)
Prace polowe na wale wydartowskim...
Chwila opalanka na punkcie widokowym ... no i sam punkt widokowy
Wał wydartowski... Budowa Western City w Gozdawie powoli idzie do przodu, ciekaw jestem najbardziej oferty saloonu ;)
Ciąg dalszy wizyty w Toruniu... :) Krótkie kręcenie się po mieście i wypad na mszę dla rowerzystów na Barbarkę. Później znowu kręcenie się po Toruniu, pyyyyyszny obiadek Gosi i niestety czas do domu :( Pociągiem tym razem by dłużej cieszyc się doborowym towarzystwem :)) Jednak chyba wyjeżdżając o tej samej godzinie rowerem chyba byłbym szybciej niż koleją :( #$#@^$# PKP, nawet biletów sprzedac nie potrafią...
Sami swoi, czyli Pawlak, Kargul i ja :)
Po Mszy na Barbarce. Fotka zupełnie nie oddaje ilości rowerzystów...
Od tygodnia planowałem wypad na łikend do Torunia jednak raczej na niedzielę, bo w sobotę miałem obronę podyplomówki na Polibudzie w Poznaniu. Udało się jednak obronic szybki, biegiem w pociąg i do domu. Szybkie pakowanie się i w drogę. Jechało się rewelacyjnie. Cały czas bocznymi drogami przez Janikowo, Pakośc, Inowrocław, Rojewo, Gniewkowo, Cierpice i Nieszawki....i cieplutko. Pierwszy raz w tym roku w krótkim rękawku i spodenkach. W Toruniu na wale przeciwpowodziowym wzdłuż Wisły spotkalem się z moimi gospodarzami Gosią i MAciejem. Zwiedziliśmy ruiny zamku krzyzackiego... później do domu na "napój izotoniczny" i do miasta. Na Rynku astronomowie demonstrowali niebo z teleskopów. Piękne widoki. Księżyc jak na zdjęiach z atlasu i Saturn... idealnie widoczne pierścienie i ta jego szybkośc... w okularze było widac jak szybko się przesuwa. Kilka sekund obserwacji i przestawianie teleskopu, bo Saturn uciekł poza obszar obserwacji... Po tych widoczkach wizyta w Metropolisie na kolacji i Pilsnerku i do domu spac :)
Kolejka linowa transportująca kamloty z kamieniołomów do zakładów w Janikowie. Inowrocław z "kładki pakoskiej" Motolotniarz nad Inowrocławiem Przed kościołem Inowrocławskim Tartak w Cierpicach Widok na Toruń z wałów przeciwpowodziowych Gosia pilnująca rowerów na zamku krzyżackim :) No i pełen skład... Gosia, Maciej i ja :)
Dzień zaczął się pechowo. Po ujechaniu kilkuset metrów od PKP w Gnieźnie trafił sie "snake". Pięknie wykonana jest nowa ścieżka rowerowa wzdłuż ul. Witkowskiej... Co chwila trzeba uważac na krawężniki przy przejeżdżaniu przez poprzeczne ulice. Dzisiaj o jednym zapomniałem... Na szczęście miałem nową dętkę w zapasie, szybka wymiana i do pracy. Pogoda była pięknie wiosenna, cieplutko, więc w drodze powrotnej nadłożyłem nieco drogi. Z Gniezna przez Cielimowo, Grotkowo i Karsewo do Witkowa. Dalej przez Kołaczkowo i Gaj do Trzemeszna. Od Trzemeszna też nadłożyłem drogi i jechałem przez Ławki. Żałuję i tak, że tak krótką trasę obrałem. W Mogilnie już nie chciało się kombinowac by w koło się pokręcic. Żałuję też, że nie zabrałem krótkiego ubrania, ale podciągnięcie na max rękawów i nogawek trochę pomogło.
W Kołaczkowie zrobiłem sobie przystanek... napic się czegoś ;)
Remont nienajgorszej drogi Trzemeszno-Witkowo. Czy po remoncie nie będzie czasami większych muld niż przed??
Kopalnia soli Mogilno
I podziemne magazyny gazu w solnych wyrobiskach- kawernach
Hmmm... pływalnia?? Uściskalbym pomysłodawcę reklamowania naszej pływalni przez dawanie takiego napisu na tego typu budynkach.