Z roboty... miałem wydłużyc trasę, ale wiało trochę ze złego kierunku i zmieniłem plany. Wolałem odwiedzic stare miejsca idealne dla relaksu. Zahaczyłem o niezwykle ciche i spokojen J. Młynek i dłuższy przystenek na punkcie widokowym. Powrót zakątkami Wału Wydartowskiego do domu. Ostatnio mam szczęście spotykac wiekowych rowerzystów na kolarkach. Wyjeżdżając z lasu w Krzyżówce śmignął mi taki, ok. 60tki, przed nosem. Problem było go dojśc i wyprzedzic, a później siedział mi na ogonie do samego Trzemeszna :)
A w Kruchowie wszystko olewają...
W J. Młynek żabka pływała... pieskiem :)
Prace polowe na wale wydartowskim...
Chwila opalanka na punkcie widokowym ... no i sam punkt widokowy
Wał wydartowski... Budowa Western City w Gozdawie powoli idzie do przodu, ciekaw jestem najbardziej oferty saloonu ;)
Komentarze (5)
Hehe - dobrze że wodą olewają w tym Kruchowie, bo mi ostatnio się mgiełką gnojowicy dostało w Kierzkowie ;)
To uroki jazdy do roboty... rano w skawach ubranie do biura i lżejsze ubranie na powrót, śniadanko... w drodze powrotnej ubranie Z biura i cieplejsze ubranie z rana... A jak nie jadę do roboty, to nie warto mi sakw zdejmowac...
Rzeczywiście własne standardy są przyjemne, zwłaszcza w taką pogodę, jaką widać na fotkach :) A Ci wiekowi kolarze (też takich widuję) mi dodają motywacji do kręcenia przez całe życie :)