Gwoździowy pech
Wtorek, 28 lipca 2009
· Komentarze(7)
Do pracy standardowo. Z pracy też wyjechałem normalnie, ujechałem 300m i... huk i zblokowane koło. Pierwsze skojarzenie- najechałem na gałąź, wbiła się między szprychy, złamany hak, połamane szprychy... W sumie szczęśliwie, bo to tylko olbrzymi gwóźdź wbity w oponę zablokował koło o klocki hamulcowe.
Wymieniłem dętkę na zapasową, jednak opona byłą na tyle rozpruta, że dętka mogła w każdej chwili wyjś na wierzch. Zostało powoli dokulac się na PKPi wrócic pociągiem :(( Na szczęście zdąrzyłem. W Mogilnie nowa opona już kupiona i założona. Jedyna jaka była w odpowiednim rozmiarze jest dośc slickowata (choc nie wiem na ile mocna), więc chyba prędkości się będzie trzaskac :)
Czwartkowy wyjazd do Chojnic uzależniony od tego czy dam radę jutro szybko zaprojektowac jeden wysięgnik :((
Wymieniłem dętkę na zapasową, jednak opona byłą na tyle rozpruta, że dętka mogła w każdej chwili wyjś na wierzch. Zostało powoli dokulac się na PKPi wrócic pociągiem :(( Na szczęście zdąrzyłem. W Mogilnie nowa opona już kupiona i założona. Jedyna jaka była w odpowiednim rozmiarze jest dośc slickowata (choc nie wiem na ile mocna), więc chyba prędkości się będzie trzaskac :)
Czwartkowy wyjazd do Chojnic uzależniony od tego czy dam radę jutro szybko zaprojektowac jeden wysięgnik :((