Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:1948.12 km (w terenie 335.00 km; 17.20%)
Czas w ruchu:77:18
Średnia prędkość:25.20 km/h
Maksymalna prędkość:49.60 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:69.58 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Równe 90

Wtorek, 21 lipca 2009 · Komentarze(6)
Znów do roboty z wmordewindem, jednak dzisiaj krzepa w nogach była większa i się nie spóźniłem do pracy.
Koło południa zajrzał do firmy Sebekfireman poszukac hasających koło, żałośnie wyglądającej, firmy królików :) Niestety miał pecha, bo chyba wszystkie schowały się na południową sjestę. Ale już 2h później gdy wracałem do dmu jeden posilał się mniszkiem :)


Kilkadziesiąt metrów dalej dojrzałem jakieś grzybki. Okazało się, że zaczął się sezon na kurki. Tak więc dalsza droga na odcinkach leśnych w żółwim tempie by sobie jajecznicę z kurkami na kolację zrobic :)

W Mogilnie, w ramach walki z sikami z KP zahaczyłem o Delikatesy, bo podobno pojawiło się coś ciekawego. Był Koźlak z browaru Krajan w Nakle...

Dobry, ale nie to co Koźlak z browaru Amber... niestety, bo trochę dużo kosztował :(
W domu miła niespodzianka. Dojechały mapy, a wśród nich najbardziej mnie interesująca na weekendową wyprawę do Chojnic...

Drugie zaskoczenie jak zobaczyłem na licznik... równe 90km dzisiaj z dokładnością do 0,001km. I dzisiaj strzeliło 7Mm...
Taka relacja... :)

Znowu deszcz

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · Komentarze(4)
Rano do roboty jechało się fatalnie, wmordewind i brak zapału.
Z pracy jechało się już ładnie z wiatrem, ale... ścigała mnie burza. Dojechałem do Lubochni i zauważyłem, że przed jedną uciekam, a pod drugą burzę jadę, wogóle mnie chmury otoczyły. Zawróciłem i czmychnąłem na dworzec PKP w Jankowie. Decyzja dobra, bo ulewy zaczęły się niesłabe. Mimo czmychnięcia w pociąg niezłą ulewę dostałem już w samym Mogilnie.
Kiedy te deszcze się skończą?? :(
Goniąca mnie chmura

Czekając na pociąg

Soszówka...

Sobota, 18 lipca 2009 · Komentarze(2)
Mała wyprawa soszówką...
W ramach walki z sikami z KP i innych takich do Mogilna dotarło piwko z Piotrkowa Trybunalskiego o wdzięcznej nazwie "Capstrzyk Poznański" ;)

Do i z pracy kompletnie inaczej

Piątek, 17 lipca 2009 · Komentarze(3)
Do pracy standardowo, powrót kompletnie inaczej. Rodzinka miała byc dzisiaj w Przyjezierzu, więc postanowiłem do nich dojechac po pracy. W czasie pracy tylko miseczka owsianki, więc trzeba zaliczyc jakiś obiad. Pomyślałem o smażonej sielawie przy wiatraku w Ostrowie powidzkim. Wie z pracy do Krzyżówki standardowo i dalej lasami, przez Wylatkowo do Przybrodzina. Tam aperitif czyli Czarna "kola" z Fortuny ;) Po Fortunie pod wiatrak na sielawę. Oj duże te porcje są... następne 10km ledwie się ruszałem.
Z Ostrowa przez Anastazewo, Orchowo, Bielsko i kolejne Ostrowo do Przyjezierza, chwila leniuchowania i powrót do domu, bo nie mam nadal oświetlenia :(

Plaża w Przybrodzinie

Przy wiatraku...

...czekam na sielawę

No i jest :)

Na chwilę na plaży w Przyjezierzu... miesiąc ulew lekko sytuację podratował, pomost nawet lekko w wodzie stoi

Do i z pracy+ Wiecanowo

Czwartek, 16 lipca 2009 · Komentarze(2)
Do i z pracy standardowo. Później przed wieczorem mały wypad do Wiecanowa i mała pętelka przez Żabno i Bystrzycę, gdzie spotkałem dwie śmigające na rowerach zakonnice :)
Plaża w Wiecanowie

Prawie setka...

Środa, 15 lipca 2009 · Komentarze(12)
Do roboty standardowo. Z roboty z atrakcjami :) W Trzemesznie na skrzyżowaniu z krajówką dopadli mnie Sebekfireman i już nie tak nowy, ale dopiero przeze mnie poznany bikestatowicz Orzeł Paręset metrów podjechali ze mną i odbili w boczną drogę.
Dalej sobie urozmaiciłem przejazd, bo zamiast standardowej trasy do Mogilna pojechałem przez Ławki i Palędzie.... Z Mogilna podjechałem jeszcze do babci wymienic sztycę, bo jednak praca na świeżym powietrzu to co innego niż robota w piwnicy :) No i w taki upał w domu wytrzymac się nie da :(

Po drodze widziałem 4 pracujące pełną parą kombajny, a i wczoraj widziałem już 2 kompletnie skoszone pola. Żniwa ruszają czyli powoli nadchodzi jesień :(


No i trochę u babci z psiakiem pospacerowałem... ta fotka akurat z soboty jest

Bez deszczu

Wtorek, 14 lipca 2009 · Komentarze(6)
Nareszcie dzień bez deszczu, no prawie, bo rano minimalnie popkropiło. Trasa do i z pracy, czyli Mogilno-Gniezno-Mogilno. Nic ciekawego poza tym, że rano w Trzemżalu musiałem obrac jakąś strategię ucieczki przed dwoma owczarkami, które były tym razem po złej stronie płotu. Na szczęście są dośc spasione i powolne, a trzeci najmłodszy był po właściwej stronie płotu. Udało się zwiac :)

Dzisiaj dojechała sztyca podsiodłowa do Gianta w miejsce pękniętej. Taka sama jak stara. Jutro wymienię.

Z roboty...

Poniedziałek, 13 lipca 2009 · Komentarze(7)
Z rana standardowo już deszcz i korzystanie z PKP, a wczoraj... miałem rowerowego lenia.
Dzisiaj w miarę typowy powrót z pracy. Tylko tuż przed wyjściem dostałem cynk o pojawieniu się w sklepiku w Kruchowie piwka z Namysłowa, więc zahaczyłem ;) Raczej nie lubię piw typu Premium i puszkowanych, ale takiej gratki jak piwko z browaru w Namysłowie nie mogłem przepuścic ;) Całkiem dobre jak na puszkowanego premiuma...

No i jeszcze przejazd urozmaicony poszukiwaniami po Mogilnie zaślepki jednego z rogów, którą zgubiłem w sobotę. Poszukiwania zakończone powodzeniem. Trochę rozjeżdżona, ale jednak jest :)

Aha i mała reklama strony Wirtualne szlaki Kujawsko-Pomorskiego z opisamy szlaków pieszych i rowerowych na terenie województwa Kujawsko-Pomorskiego. Każdy może dodac swój opis!!

Problemy

Sobota, 11 lipca 2009 · Komentarze(5)
Najpierw do babci na działkę na cięcie żywopłotów i drzew, później do Przyjezierza... Droga powrotna i zaczęły się problemy- brak świateł. Stwierdziłem, że to z pewnością po ostatniej zmianie dętki źle podłączyłem kabelki z dynama w piaście. Walczyłem z godzinę i nic. Bez tylnego światła na tej drodze nie miałem zamiaru jechac, awaryjną latarkę na przód mam.
Udało się maszynę władowac cudem do brata samochodu, dowiózł mnie do domu.
Długo walczyłem by dobrze kable podłączyc, bez efektu. W końcu brat przyszedł i zauważył, że... z tyłu światło świeci. Okazało się, że to tylko przepalona z przodu żarówka... czyli z latarką mogłem wracac bez długiej walki :( Cóż... czasami najprostsze rozwiązania najtrudniej znaleźc :(

Pęknięta sztyca

Piątek, 10 lipca 2009 · Komentarze(1)
Pierwszy raz w tym tygodniu udało się jechac nie tylko z, ale i do pracy. Nareszcie rano nie padało... Za to... rano pękła mi sztyca podsiodłowa :( Da się jechac, ale skrzypi i trzeba pamiętac by nie podnosic czy przestawiac rower chwytając za siodełko... nowa już jest w drodze. Nie wiem czy 23tys.km na taką sztycę to dużo?? Chyba nie. Pewnie pierwsze 5tys z obciążeniem 100-105kg i kolejne z obciążęniem 85-90kg dało się we znaki :(
W drodze powrotnej udało mi się wstrzelic między burze. Z pracy wychodziłem 20minut po jednej, a do domu dojechałem 20 minut przed kolejną. Dobrze jest jeździc zgodnie z kierunkiem ruchu chmur :)