Do wiatraków

Niedziela, 8 marca 2009 · Komentarze(4)
Po powrocie znad J. Kamienieckiego pogoda poprawiła się, więc jeszcze troche pokręciłem się po okolicy... Dojechałem do wiatraków, a później do babci na kawę... Jadąc do babci zjechałem na pola i... gleba w koleinach...

W drodze powrotej rozpadało się konkretnie. W mieście zjeżdżając na chodnik nie zauważyłem w tym deszczu krawężnika i druga gleba... :( W 1 dzień tyle gleb co w 2 lata... No ale bywa i tak.




W cieniu wiatraka...

Tu zaliczyłem pierwszą glebę

Komentarze (4)

"Spieniona Kona"... z założenia nieujarzmona... :))

mogilniak 20:45 niedziela, 8 marca 2009

Bez strat w ludziach, a w sprzęcie nie zauważyłem... :) Cośtam na tym wiatraku jest, ale jakoś nie rzuca się w oczy, dopiero na fotce zobaczyłem, że dopadli :((

mogilniak 20:44 niedziela, 8 marca 2009

Hehe - widzę że wierzchowiec nieujarzmiony i zrzuca z siodła. Mam nadzieję że gleby były bez żadnych strat w ludziach i sprzęcie.
Graficiarze wiatraka dopadli?

sebekfireman 20:41 niedziela, 8 marca 2009

Uuuuuuu! Glebożerca byłby zadowolony.
No ale dobrze, że gleby bez kontuzji.
Pozdrawiam :)

kosma100 20:24 niedziela, 8 marca 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa serwo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]