Dzisiaj znowu krótko. Musiałem wcześniej wrócić ze wzgl na urodziny, na które się wybierałem. Średnia fatalna, bo skutecznie mnie powstrzymuje błocko w gnieźnieńskim lesie.
W końcu jestem po rekordowej historycznie przerwie 4,5 miesiąc spowodowanej... hmmm.. brakiem czasu, brzydką pogodą i lenistwem. Mam nadzieję, że się to nie powtórzy. Podsumowania roku nie robiem, bo i nie było co. Większość planów nie wypaliła. Z tego samego powodu nie piszę o planach tegorocznych, bo już mam poślizg, a jak się chwalę, to nie wychodzi. W każdym razie jestem. Narazie widać brak kondycji i wydolności, za to nadmiar sadła.