Pogoda idealna na rower, więc wreszcie ruszyłem dupsko. Pokręciłem się nawet dłużej niż zazwyczaj w sobotę :) Pierwszy raz w tym roku miałem tak długą przerwę od kręcenia. Wyjazdy nierowerowe, przygdy z (nie)podróżowaniem koleją, zmęczenie nóg po dreptaniu kilkunastu km dziennie z buta (odkryłem dawno nieużywane mięśnie) i trochę zwykłego lenistwa... Ale mam nadzieję, że jeszcze w tym roku się trochę wykręci :) Wyjazd mułem roboczym, Capo szkoda mi maltretowac po piachu i solance, postoi w pokoju do wiosny.
A, za przeproszeniem, cholera wie :) Ostatnio kupowałem z musu to co od ręki było dostępne i nawet nie wiem co mam, muszę sprawdzić przy czasie. Wiem na pewno, że korbę mam nierozbieralną, ale kolejna na pewno będzie, bo i tak tylko jeden bieg używam :)
Chodniki u nas akurat też są oblodzone, ale rowerem po nich nie śmigam, nawet jak będą posypane :)
Sebek- w nic nie mam zamiaru zapadać :) Przerwa wyszła z przyczyn obiektywnych. No średnia słaba, napęd krzyczy o wymianę, ale nie chcę zakładać i katować nic nowego przed wiosną.