Standard
Środa, 23 czerwca 2010
· Komentarze(3)
Do i z roboty. Miało być bez przygód, ale się nie udało. W drodze powrotnej przed Trzemesznem przejechałem zaskrońca. Leżał na asfalcie, omijałem go, to wtedy zaczął uciekać prosto pod moje koła. Mam nadzieję, że przeżyje. Czmychnął na pobocze w trawę.