W końcu jestem po rekordowej historycznie przerwie 4,5 miesiąc spowodowanej... hmmm.. brakiem czasu, brzydką pogodą i lenistwem. Mam nadzieję, że się to nie powtórzy. Podsumowania roku nie robiem, bo i nie było co. Większość planów nie wypaliła. Z tego samego powodu nie piszę o planach tegorocznych, bo już mam poślizg, a jak się chwalę, to nie wychodzi. W każdym razie jestem. Narazie widać brak kondycji i wydolności, za to nadmiar sadła.
Dzisiaj ostatni raz w tym roku połaczenie typu praca-rower. Muszę się na jakiś czas na system pieszy przerzucić. Oczywiście nie znaczy to, że porzucam rower w ogóle :)
Brzydzę się ludowładztwem, ale znowu dałe się w to wkręcić :( Znowu jestem w wyborach :( Sejmik województwa kujawsko-pomorskiego, na pozycji nr 1 w okręgu nr 5 (chyba), obejmującym powiaty żniński, mogileński, inowrocławski, radzejowski, oczywiście lista KW UPR. Ktoś z tych terenów jak chce na mnie zagłosowac, to może. Nie politykuję, nie proszę o głosy, tylko informuję, że będzie taka możliwość :)
Koniec z rowerem. Od przyszłego tygodnia rower idzie bardziej w odstawkę. Zaczynam więcej chodzić. Pojawił się ambitny plan uderzenia wiosną na 41. Harpagana wersję pieszą z jakimś vetrowskim drim timem :). Jeszcze ambitniej... by przejść trasę w 15h.... Czas rozruszać inne mięśnie nóg... Chłopacy chodzą w najlepsze, a ja tylko rowerem i rowerem, czas to zmienić :)