Na Ślężę...

Piątek, 4 września 2009 · Komentarze(8)
Przyszedł czas na mały wypad na Ślężę. W sumie jechałem na spotkanie nad Zalewem Sulistrowickim by popic, pogadac ze znajomymi i pośmiac się z wielu niuejdżowców, ale była to też świetna okazja do rowerowania po okolicy...

Pobudka o przed 4 i jazda na pociąg o 4:51. Pociągiem dojechałem do Mietkowa, 4 stacje za Wrocławiem. Z Mietkowa wspinaczka na masyw Ślęży do Sulistrowiczek na miejsce noclegu. Rozpakowałem się i poczekałem na Bartka, znanego jako Bartmanin, który wleciał na mały rekonesans... On pojechał do Wrocławia spakowac się, a ja wypadzik na Ślężę. W sumie niedaleko, ale podjazd dośc męczący. Długi i stromy, ale nie byłby taki zły, gdyby nie wysypane kamloty. Koła niesamowicie się smykały, zmachałem się jak rzadko, ale się udało.
Pokręciłem się po górze, pocykałem fotki i zjazd... zabójczy na tych kamieniach. Zjechałem tym samym szlakiem, którym wjechałem. Tydzień temy "szalony" (oczywiście pozytywnie) Bartek zjeżdżał czerwonym szlakiem i mówił, że ledwo przeżył...Jak on tak mówił, tzn. że dla mnie tam miejsca nie było. I rzeczywiście zapuśiłem sie tam kawałek z buta i nie wiem czy zjazd dałoby sie przeżyc...
Na zjeździe łatwiejszym kilka razy myślałem, że się nie wybronię i będzie gleba... jednak jakoś się obyło. Zjechałem do schoniska, gdzie było już kilku zlotowiczów. Dojechał i Bartek ze swoim singielkiem Cannondale Capo. Odrobinę się przymierzyłem :)....

Zlot nierowerowy, więc kilka Noteckich, a przekrój Bartek przywiózł szeroki... naturalne, Eire, Izerskie, Walońskie, Pils...;) Posiedzieliśmy do 23 i spac...

4:55... w pociągu do Poznania i dalej do Mietkowa

Ślęża z daleka

Przed domkiem noclegowym, Mszana nr 12, "tam się alkoholizuje" ;)

Podjazd na Ślężę, fatalnie po tych kamieniach, a zjazd jeszcze gorszy...

Kościółek na Ślęży....

...starożytne rzeźby kultowe...

...i kilka widoczków...



...i ciekawa tablica pamiątkowa na Ślęży. Te słowa mają coś w sobie...

Komentarze (8)

Chyba mnie skusiłeś na ten szczyt, obowiązkowo z dodatkiem "alkoholizowania" :)))

JPbike 20:42 poniedziałek, 7 września 2009

Co jak co, ale takie drewniane domki sa najlepsze na alkoholizowanie się :D

vanhelsing 18:33 poniedziałek, 7 września 2009

Na szczycie zupełnie pusto, no może z 3-4 osoby były. Pewnie w łikendy i przy lepszej pogodzie więcej ludzi.
Zjazd po kamlotach fatalny, ale to nie znaczy, że nie było fajnie :) Za rok też tam pojadę ;)

mogilniak 17:28 poniedziałek, 7 września 2009

Fatalnie po tych kamieniach? Ja za to jeżdżę w góry właśnie dla takich zjazdów.
Pozdrawiam

shem 09:24 poniedziałek, 7 września 2009

Gratuluję samozaparcia w jeździe po kamolach:)

Kajman 07:57 poniedziałek, 7 września 2009

Ta chatka to jak jakiś domek BabyJagi ;)
Ale widoki to podobne jak ja miałeś - tylko że trochę wyżej ;)

sebekfireman 06:00 poniedziałek, 7 września 2009

Widzę, że na szczycie pustki, zawsze jak tam byłem to dzikie tłumy. Zdecydowanie podjazd jest gorszy od zjazdu (drogą na przeł. Tąpadła). Przynajmniej nie jest tak łatwo zdobyć ten nasz śląski Olimp. pzdr

argusiol 23:42 niedziela, 6 września 2009

też mnie tam ciągnie. Fajne fotki. Dzięki za możliwość obejrzenia, dawno nie widziałam na żywo. Muszę też tam kiedyś wjechać, już nawet nie pamiętam tego podjazu. Pozdrowerek

Djablica 23:06 niedziela, 6 września 2009
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obiep

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]