Błoto

Czwartek, 18 marca 2010 · Komentarze(1)
Do roboty PKP i dalej jak zwykle. Chyba pierwszy raz rano w lesie błoto, a nie lód widziałem. Droga powrotna droga przez mękę. Pogoda idealna, ciplutko, bez wiatru, ale drogi... masakra. Juz na początku ścieżka wzdłuż Wrzesińskiej kiepska, wjazd w Hożą tragiczny, uciekałem z lasu czym prędzej... w Pułkową i dalej na Osiniec. W lesie za Lubochnią też tragicznie (na fotce poniżej droga po wygrzebaniu się z błota "na prostą"), ale nie było wyjścia, przemęczylem się jakoś. W Wydartowie pomyślałem, że drogi polne już zdąrzyły obeschnąć i się przedrę bez wjeżdżania na krajówkę. Lipa, zakopałem się do 1/3 koła, usyfiłem siebie i rower. Ruszyć się nie dało, zawróciłem, bo do asfaltu bliżej było. Tragedia... pieszo też ciężko, błoto po kostki. Kona i ja uświnieni jak nigdy :(
Jutro się poddaję. Rano pociąg i powrót też pociąg, wysiądę w Trzemesznie i dalej rowerkiem podjadę. I wymyśliłem, że w związku z tym, iż będą to tylko asfalty jutro padnie na Capo :)
Wczoraj w TVN7 trafiłem na ciekawy film o Graeme Obree Pozytywny świrus i prawdziwy sportowiec!!

A tutaj moja droga przez las po wyjechaniu na suchą część :)

Komentarze (1)

Ło kurcze - jutro Capo do Trzemeszna przyjedzie, a mnie nie będzie :(

sebekfireman 18:09 czwartek, 18 marca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ewidz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]