Z Capo do Wrocka
Piątek, 16 kwietnia 2010
· Komentarze(1)
Rano z ciężkim plecakiem i capo do pociągu, z pociągu do pracy. Po pracy znowu na pociąg prosto do Wrocka na "I bardzo nieoficjalny zlot Cannondale'a Capo" :)
Trochę bładzenia po Wrocku, bo jak zwykle jadąc do gospodarza wjechałem w złą ulicę, a nie pamiętałem jej nazwy by wiedzieć o co pytać. Po telefonie się odnalazłem :)
Po rozpakowaniu obowiązkowy wypad do Spiża na świeżuteńkie piwko z browaru restauracyjnego i obiad (Kuba, dzięki!! :-) )
c.d.n.
Trochę bładzenia po Wrocku, bo jak zwykle jadąc do gospodarza wjechałem w złą ulicę, a nie pamiętałem jej nazwy by wiedzieć o co pytać. Po telefonie się odnalazłem :)
Po rozpakowaniu obowiązkowy wypad do Spiża na świeżuteńkie piwko z browaru restauracyjnego i obiad (Kuba, dzięki!! :-) )
c.d.n.