Przysłop pod Baranią
Piątek, 4 czerwca 2010
· Komentarze(2)
Nocną nawałnicę przetrwałem i chyba okolica też. Padało do ok 11. Jakoś się wygramoliłem z domu. Znowu decyzja na jakąś znakomą i krótką trasę, bo po nawałnicy w terenie mogło być wszystko :(
Najpierw coą na poprawę humoru. Wizyta w Istebnej w Punkcie Informacji Turystycznej by choć przywitać się ze znajomą Anetą :) Dosłownie przywitać się i w trasę.
Przejechałęm k. Złotego Gronie gdzie trwały przygotowania do maratonu. Podjechałem pod Stecówkę, zjazd k. Zamku Prezydenckiego w Wiśle, do Czarnego i wzdłuż Wisełki, która sporo przybrała po nocy. Podjazd (a w sumie więcej podprowadzania na Przysłop pod Baranią Górą. Zjazd w dół, znowu koło Stecówki i do Złotego Gronia gdzie dojezdżali uczestnicy maratonu. Wypatrywałem znajomych twarzy, zwłaszcza JPBike ale nie zauważyłem. Pogoda się poprawiła, wyszło słońce, ale ja już miałem dość tej wycieczki. Może to mój pesymizm? Podjąłem decyzję, że w sobotę wracam. Psychika mi więcej niż 3dni samotnego podróżowania nie wytrzymuje, w dodatku ta pogoda... na domiar złego zauważyłem, że z jednego amorka coś za dużo oleju się wydobywa... :(
Perspektywa wycieczki... zasłoniety chmurami Przysłop...
Wisełka wezbrała, znowu powodzie?? :(
Pod szczytem Baraniej Góry
Popołudniu wdrapałem się, już z buta na Ochodzitą podziwiać widoki i znów na obiad do karczmy :)
Najpierw coą na poprawę humoru. Wizyta w Istebnej w Punkcie Informacji Turystycznej by choć przywitać się ze znajomą Anetą :) Dosłownie przywitać się i w trasę.
Przejechałęm k. Złotego Gronie gdzie trwały przygotowania do maratonu. Podjechałem pod Stecówkę, zjazd k. Zamku Prezydenckiego w Wiśle, do Czarnego i wzdłuż Wisełki, która sporo przybrała po nocy. Podjazd (a w sumie więcej podprowadzania na Przysłop pod Baranią Górą. Zjazd w dół, znowu koło Stecówki i do Złotego Gronia gdzie dojezdżali uczestnicy maratonu. Wypatrywałem znajomych twarzy, zwłaszcza JPBike ale nie zauważyłem. Pogoda się poprawiła, wyszło słońce, ale ja już miałem dość tej wycieczki. Może to mój pesymizm? Podjąłem decyzję, że w sobotę wracam. Psychika mi więcej niż 3dni samotnego podróżowania nie wytrzymuje, w dodatku ta pogoda... na domiar złego zauważyłem, że z jednego amorka coś za dużo oleju się wydobywa... :(
Perspektywa wycieczki... zasłoniety chmurami Przysłop...
Wisełka wezbrała, znowu powodzie?? :(
Pod szczytem Baraniej Góry
Popołudniu wdrapałem się, już z buta na Ochodzitą podziwiać widoki i znów na obiad do karczmy :)