Dzisiaj obrałem sobie kilka
Poczatek jak zwykle... Wylatowo- Targownica- Płaczkowo...
Pole w Płaczkowie setki hektolitró wylanej gnojówki, gnojowicy i innych syfów 20m od jeziora. Nie ma się co dziwić, że woda w Wylatowie jest jaka jest :((
Relikt komunizmu, ale miało to w sobie sporo liberalizmu. Budowano przynajmniej dla siebie, zamiast zrzucać się na podatki i budować wszystkim. Tylko jak ten czyn społęczny wyglądał? :/
Od Płaczkowa do Kamieńca... ładny tam zabytkowy drewniany kościół. Niestety o tej porze dnia trudno zrobić mu dobre zdjęcie :(
A to już Kamieniec nieco dalej-plaża i ja w nowych ciuchach ;)
Tuż przyplaży pomniczek upamiętniający rozstrzelanie w tym miejscu 1939roku Jana Piechowaka i jego 18-letniego syna, mieszkańcó tych stron
Widok w stronę Kamieńca...
Na J. Kamienieckim można spotkać sporo perkozów
.... i łabędzi. Wiją sobie gniazdko.
A ścieżka się zawęża
... by skonczyć się na łące...
... a po dojechaniu do drogi ostry podjazd. Gdy piach jest sypki rzadko udaje mi się podjechać bez schodzenia z rowera :/
No i znalazłem starą posiadłość Jerzego Waldorffa, o której tak pasjonująco opowiadał w telewizji. Jak ktoś nie wie kto to Jerzy Waldorff niech wyszuka w google'ach ;) Zniewalający zapach śliw i fiołkó przy okazji...
... ale 5m dalej była pasieka, więc oprócz zapachów jeden wielki bzyk latających pszczół, jak w filmie "Rój" :)
Ruiny posiadłości Waldorffów. Szkoda, ze to tak zniszczało :( Tym bardziej, że ludzie nie potrafią uszanowac i robią sobie wokół wysypisko :( Jak ktoś się boi węży, to nich nie zbliża się do ruin :) Ze 20 zaskrońców było, trudno nogę postawić, ale wiły się tak szybko, że zdjęcia nie ma
A tak resztki posiadłości wyglądają jadąc od strony Rękawczyna
Słowikowo... chyba najbardziej zadbana wioska jaką widziałem. Zawsze odmalowane co trzeba, ładna kostka chodnikowa, skansen starych maszyn rolniczych, trawka zawsze ładnie przystrzyżona... pytałem w sklepie "U Wiesia" skąd się to bieże... podobno ludzie sami z siebie tak dbają. Naprawdę miejscowość rewelacyjna.
Ruiny czegoś w Słowikowie.. niby ruiny, a okolica też zadbana :)
Znowu te zwilce...
Na plaży w Skorzęcinie... dziwnie leżę, bo uważałem by nie nie ugryzł któryś w ucho :)
Od Skorzęcina puściłem się dalej w las,w kierunku Wylatkowa. Koło niebieskiego transormatora skręciłem w lewo do Leśnictwa Piłka. Trochę jeziorek tam jest.
Gdzieś w lesie. Sam nie wiem gdzie, jechałem dłuuugo. Wyjechałem w Gaju. A w Gaju w prawo na Ostrowite Prymasowskie.
Kościół w Ostrowitym Prymasowskim. Ciekawa miejscowość. Położona tak nijak. Trudny dojazd od każdej strony
Pytałem ludzi. Nikt nie wie nic o żadnym grodzisku. Może chodzi o Ostrowite nie OStrowite Prymasowkie?? Sprawdzę... Jadę dalej. Trochę dużo znakó jak na takie drogi :)
Dojazd do Ostrowitego kiepski, przez Jerzykowo. Błoto niesłabe, ale jestem. Niestety nikt nie wie nic o grodzisku. Ktoś rzuciła hasło, że pewnie na wyspie jest. Być może. Tego niestety nie sprawdzę, przynajmniej nie rowerem nie wodnym. Oto wyspa.
Z Ostrowitego pojechałem do Trzemżala i znó do Słowikowa. Miałem przecież poszukać okopów. Zatrzymałem się znowu w sklepie "U Wiesia". Zauważyłe, że roweru i siebie nie miałem jeszcze nigdy tak brudnych :/ Ale to było jeszcze nic...
Ze Słowikowa znowu Rękawczyn, zjazd po piachu w dół :) W kierunku KAmionka. Sporo tam różnych rozlewisk...
Dojeżdżając do OStrówka napotkałem jakiegoś starszego wedkarza. Spytałem o okopy. Ospowiedział, że wie o co chodzi, od dziecka (jakieś 60 lat) wie, że są tam okopy, ale też od dziecka nie przypomina sobie by udało mu się tam dostać. Ciężki teren. Pomyślałem, że przecież ja pewnie dam :) Objaśnił mi dokładnie. Jako ciekwostkę podał mi, że jezioro przy tych okopach jest baaardzo głebokie. Zarzucając wędkę z lodu można było bardzo długo czekać aż haczyk opadnie. Kiedyś zmierzył na 33m. Powiedział mi, że widział mi jak jeżdziłem rano po drugiej stronie J. Kamienieckiego :) Podziękowałem i pojechałem na okopy...
Jechałem wg wskazówek wedkarza.. w pewnym momencie pedałując stałem, takie błoto się zrobiło. Czas rower prowadzić polem po błocie... Dalej trzeba zejść w zarośla, jakieś haszcze, trzciny.... widać, że teren to ostoja saren (mnóstwo tropów i kilka samych saren) i żurawi (tropy i krzyki). W końcu jest!! Widzę okopy. Spory nasyp i dół. Jakby całe to bagno, po którym idę było wykopane przez Szwedów by wykonać nasyp...
Zdjęcie kiepsko oddaje widok.. Widzę te okopy, jednak dojść nie potrafię. Bagno robi się coraz większe. Stąpam po tzrcinach,a le boję się by się nie zapaść na dobre :( Szwedzi wiedzieli gdzie robić bastiony. Nie dziwota, że Polacy mieli problem ich przegnać. Tylko jak oni do licha po takim czymś przetaczali swoje działa??
Zawróciłem. Jak wyglądałem ja po tym wszystkim i rower lepiej nie wspominać. Załamka. Mycie czeka mnie konkretne :((
Jednak szybkie spotkanie zrekompensowało straty :)) Spotkałem stare, znajome żurawie. Spotkałem je 4h wcześniej, ale z odległości 20m się wystarszyły i natycmisat odleciały. Tym razem zachowały się inaczej, spacerowały dalej i krzyczały na mnie. Piekny jest ten krzyk i piekne ptaki, wg mnie zasługują na miano królewskich. Piekny wygląd i królewskie zachowanie...
Dalej zahaczyłem jeszcze o bar w Kamionku, na pocieszenie po błocie :))
A za tydzień prawdopodobnie szlak im. J. Szulczewskiego!
Hmm to było "U Wiesia" czy "U Władzia"?? Oto jest pytanie :/ W każdym razie wiadomo o kogo chodzi. W Słowikowie taki sklep jest tylko jeden :)