Rano na pociąg i z pociągu do pracy. Z powrotem już było gorzej. Wyszedłem przypiąć sakwę, a tu jak nie łupnie... burza w pobliżu na całego, ale bez deszczu. Zdecydowałem się wyjechać rowerem. Najpierw na Pławniku zwątpiłem, ale... jadę dalej. W Osińcu zdecydowałem się zawrócić i pojechać na PKP by z Gniezna do Mogilna pociągiem wrócić. Niestety się 5 minut spóźniłem, a następny 1,5h później. No więc czekam... czekam i czekam i stwierdziłem, że jakoś się chmury rozeszły. W moją stronę ich nie ma. No więc w drogę... przetestowałem drogę z centrum Gniezna przez Wierzbiczany do Lubochni. Wcześniej nie miałem okazji...
Kto będzie pierwszy, on czy one?? (rower czy burze??) Ta już poszła w drugą stronę Jednak rower był szybszy :) To już kuźnia w Wydartowie i nadal sucho, a żabi skok do domu i to z górki Chmura przyszła jednak z drugiej strony i zdąrzyłem dosłownie w ostatniej chwili :) Wchodząc do bloku spadłą mi na licznik 1 kropla, 2 minuty póxniej padało już na dobre. A wczoraj była taka piękna pogoda... Niestety wczoraj delegacja do stolycy :(( Cały dzień stawiania na budowie głupich pieczątek na dokumentacjach. Nie było nawet czasu skoczyć na starówkę. Ledwie udało się zjeść, to co lubię w stolycy (to i tylko to)- prawdziwy kebab turecki z kawałkami mięcha i pikantnym sosem z rozbełtanych w oliwie papryczek :)) A nie buła z jakimś pasztetem i czymś co nazywane jest keczupem :/ Ale trzeba przyznać, ze budowa wyszła całkiem dobrze w porównaniu z tym co było. Wysięgniki ładnie się prezentują :))
Komentarze (5)
Udany, szkoda tylko, ze z pracy, a nie z przyjemności ;) Nie, nie mam takiego statywiku niewielkiego. Dopóki Sebekfireman nie opatentuje swojego wynalazku i nie uruchomi sprzedaży :), to nie znajdę nic odpowiedniego. Po drodze szukam kamieni, pniakó, słupków itp, na których można połozyć aparat :)
Sakwa "no name" :) Tanie to było, ale pewne nie do końca :(( Niedługo czas na zmianę, a i tak już igła z nitką były w ruchu :(
Gdzie granica deszczu trudno powiedzieć. Na PKP nie padało do mojego wyjazdu, całą drogę nie zmokłem, dopiero od Krzyżówki asfalt mokry był. Gdzieś tak od Kruchowa znowu było sucho.