Czuję, że zaczyna wracac kondycja... po powrocie z pracy nie padłem jak ostatnimi razy :) A dzisiaj jak zwykle o tej porze roku, rano PKP powrót rowerkiem. Niech się trochę ociepli, to zacznę w obydwie strony rowerem śmigac. A narazie wiosny ani widu, ani słychu... jedynie stada gęsi ją zwiastują :( Dzisiaj powróciłem do Gianta, ale dziwnie duży, wysoki i nieproporcjonalny się wyadawał po 2 tygodniac na Konie... Jutro bez rowera, jedno, że pogoda ma byc tragiczna, a drugie po pracy mam zebranie UPRu..
Dzisiaj krótko, bo wiecej czasu spędzułem korzystając z górnej części ciała. Trochę machania szpadlem w ogródku i później z przerzucaniem kilku ton piachu :(( Dałem radę przerzucic połowę, reszta w kolejną sobotę... A jutro... jak pogoda i chęci pozwolą wybiorę się na Dziki Wyścig Górski w Powidzu GKKG Jednak raczej pokibicowac niż brac udział. Rowery uwielbiam, ale rywalizację niekoniecznie. No i muszę w miarę wcześnie wrócic, bo by mi siostrzenica nie darowała, że się spóxniłem na jej 6 urodziny :))
Standardowo do pracy rano pociągiem powrót rowerem. Dziwna pogoda dzisiaj była... wsiadając do pociągu żałowałem, że z rana całej trasy rowerem nie robię: ciepło i jasno. Jednak już po połowie drogi pociągiem zorientowałem się, że dobrze zrobiłem jadąc pociągiem- zaczął konkretnie śnieg walic i zrobiło się zimno. W drodze powrotnej umiarkowanie, zimno, ale bez wiatru... Dzisiaj byłem Koną, kolega z biura chciał się przymierzyc do tego rozmiaru ramy, bo też planuje zakup MTB... :) Było kilka dni przerwy... a to czyszczenie sprzętu, a to zima, az w końcu... delegacje. Kilka fotek poniżej...
Nowa buda, którą prowadzę (tzn tylko system dostępu do elewacji...) Przed tą budą- NewCity II. KAsk Topex`u i głowa już się nie mieści :)
A to już budowa Orco Tower... narazie tylko rysunki ofertowe przygotowywałem, ale mam nadzieję, że łykniemy temat :) Patrząc na wysokośc można powiedziec, że kończą fundamenty... ;)
Po powrocie znad J. Kamienieckiego pogoda poprawiła się, więc jeszcze troche pokręciłem się po okolicy... Dojechałem do wiatraków, a później do babci na kawę... Jadąc do babci zjechałem na pola i... gleba w koleinach...
W drodze powrotej rozpadało się konkretnie. W mieście zjeżdżając na chodnik nie zauważyłem w tym deszczu krawężnika i druga gleba... :( W 1 dzień tyle gleb co w 2 lata... No ale bywa i tak. W cieniu wiatraka... Tu zaliczyłem pierwszą glebę
Dzisiaj przyszedł czas na testowanie "spienionej Kony" w terenie. Wybrałem trasę wokół J. Kamienieckiego, bo na coś większego nie miałem dzisiaj ochoty. Poniosła znowu kilka razy :) Jestem zadowolony z zakupu...
Zakaz wprowadzania SÓW na plażę... ale Kony`ie chyba można... J. Kamienieckie jeszcze pokryte lodem Ale łabędzie się zlatują A sarny dokarmiają. Chyba jest poza sezonem polowań, bo dały się podejś i mimo zauważenia mnie, trochę mnie olały.
Mała jazda testowa Kony i systemu SPD. Niestety nie było czasu sprawdzic w terenie, bo tylko na dojazdy używałem. System SPD piękna sprawa, chociaż 2 razy zapomniałem, że trzeba się wypinac, ale gleby nie było. Przy okazji serwisu Gianta wymienię mu pedały. Oj będą rekordy :D A Kona rewelacyjnie śmiga, poniosła mnie kilka razy :) Mam nadzieję, że jutro testy w terenie...
Podobnie jak wczoraj: do roboty pociągiem, powrót rowerem. Na szczęście mniej wiało, ale za to było dużo zimniej. Po drodze czułem w kościach wczorajszy wmordewind. I zdałem sobie też sprawę, że jeżdżąc rowerem w pracy trzeba zjeśc coś kalorycznego poza 3 jabłkami (zawsze była to paczka rodzynek :)) Po drodze spotkałem pierwszy raz w tym roku parkę żurawi.
No i szaleństwa zakupów ciąg dalszy :) Dotarły butki, bo jak ma się pedały spd, to trzeba i butki miec :) Rozmiar idealny... Dotarło też oświetlenie do Kony, bo wieczorami nie mogłem na niej wyjeżdżac :( No i plecaczek, bo przeciez nie będę na "spienionej Konie" jeździł z sakwami :)
Rozpocząłem dzisiaj sezon dojazdów do pracy. Na początek, do końca marca rano będę brał rower pociągiem, a powrót na rowerze. Przy tragicznych warunkach powrót też pociągiem, ale to i tak w sumie min. 15km dziennie na rowerze stuknie. Mój tegoroczny debiut rozpoczął się od potwornego wmordewindu. W połowie drogi myślałem, że nie dam rady, ale jakoś trzeba było do domu wrócic. Przystanek na 2 bułki i jakiś napój regeneracyjny i się udało wrócic :)
Trochę leśne drogi są nieciekawe jak na gianta, ale się przebiłem. Jaka droga taki rower. Od jesieni nie był czyszczony. Niech wreszcie ta wiosna przyjdzie, to i rower się umyje, i nie trzeba będzie tyle ciuchów do przebrania do pracy targac (co widac po sakwie).
Dzisiaj dotarły już pedały spd, które mam zamiar w giant`cie zamontowac. Niech no tylko buty dojadą, to zamontuję. No i jak buty będą to odpalę Konę ;)