Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:1898.17 km (w terenie 245.00 km; 12.91%)
Czas w ruchu:78:58
Średnia prędkość:24.04 km/h
Maksymalna prędkość:55.60 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:70.30 km i 2h 55m
Więcej statystyk

wolne

Poniedziałek, 7 września 2009 · Komentarze(0)
Dzisiaj dzień wolnego... nie wiedziałem kiedy wrócę spod Ślęży. Dzień się przydał, ale nie na wycieczki. Z rana wyczyściłem Konę po wyprawie i przemontowałem bagażnik do "muła roboczego" czyli do gianta. Później do Dąbrówki... przycinanie żywopłotów, prześwietlanie drzewostanu itp...
A za chwilę biorę się za relacjonowanie pozostałych 2 dni pod Ślężą.

I mała reklama... obiecałem koledze

Już 10 września rusza nowy serwis internetowy z informacjami z naszego regionu.
Będzie to portal poświęcony wydarzeniom kulturalnym, społecznym i politycznym, strona o ludziach i dla ludzi. Siedziba portalu będzie się mieściła w Mogilnie przy Rynku budynek nr 17 (w budynku hotelu "Marcin").
Serwis rusza 10 września pod adresem www.gminatv.pl

Powrót do domu

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(0)
koniec pobytu pod Ślężą...
Niuejdżowsko-sekciarska impreza skończyła się o 3:30, podobnie jak i nasza równoległa impreza... Pora spac i pobudka po 8... Pokręcenie się po okolicy zalewu Sulistrowickiego, pogadanie z pozostałymi "niedobitkami", ruskie pierogi i pora się zbierac...
Zahaczyłem jeszcze o Sobótkę. Bartek podjechał tam samochodem ja rowerem. Pokręciliśmy się po Rynku i pogadaliśmy ze znajomymi, którzy zostali na dalszej części niuejdżowskiej imprezy.
Czas było ruszyc na pociąg... Źle oceniłem czas dojazdu i nieco pobłądziłem. W Mietkowie byłem 15 minut po planowym odjeździe pociągu. Fuks niesamowity, bo pociąg opóźniony był 20 minut dzięki czemu udało się w niego wskoczyc. Jak zwykle wsiadanie upierdliwe i brak miejsca dla rowerów... Jakoś się musiałem mocno spieszyc na pociąg, bo wskazanie licznika z Vmax...110,5km/h... Nie przypominam sobie bym tyle osiągnął :) Na chwilę licznik musiał oszelac...
W dodatku kilka stacji przed Poznaniem jakiś nawalony gościu się do mnie przyczepił bym wziął rower, bo on chce usiąśc... że niby nie mam prawa roweru tak wozic, a następnym razem on może samochód wstawi... Bojąc się, że mu przypierdzielę w końcu ugryzłem się w język... roweru nie wystawiłem, ale nieco "się skurczyłem", ale nerwy mi puszczały... Po dojechaniu do stacji końcowej tak wysiadałem by ch...ja nie obudzic z nadzieją, że ocknie się na bocznicy... Mimo to nadal miałem ochotę mu przywalic...
Z Poznania droga już była kulturalna...

3:30 koniec niuejdżowskiej imprezy...

Krótka wizyta na rynku w Sobótce

Do Dzierżoniowa

Sobota, 5 września 2009 · Komentarze(4)
Wstaliśmy dośc wcześnie i z Bartkiem ruszyliśmy do Dzierżoniowa, gdzie jego rodzice startowali w Duathlonie (biegi i rower). Cała droga po górkach asfaltami, ze względu na Bartka szosówke... oj czasami ciężko było gonic ;)
Miło było poznac rodziców, też pozytywnie zakręconych :) Jak się później okazało miejsca zajęli wysokie!! Gratulacje!!!! :)
Trochę pogoda się nam skiepściła... zimno, wiatr i parę kropel deszczu+ jazda po mokrym asfalcie i łapane krople spod kół Bartka Capo :)
Wróciliśmy szybko do Sulistrowic by skoczyc jeszcze do Sobótki na dobry obiadek w fajnej karczmie i zdąrzyc na niuejdżowską "Harmonię Kosmosu"... Było wesoło :)
Przymierzyłem sie do tego cannondale`a capo po raz kolejny... fajny sprzęt. Chyba sobie taki sprawię na wiosnę ;)

Fotki uzupełnię, gdy Bartek będzie mógł podesłac...

Cannondale Capo... taki jak ma Bartek... na wiosne sobie raczej taki sprawię zamiast kolarki, którą kupiłem zbyt dużą :(

Maszyna Bartka taty... Lekka jak piórko (karbon). Ciekawe kiedy sobie kupię coś takiego... chyba jak bedzie miała ze 20 lat...

Pozytywnie zakęcona rodzinka :) tylko pozazdrościc można rodziny...


Bartek ze swoim majątkiem ;) Czyli napotkana po drodze wystawka... coś godnego zainetersowania na pewno tam było...

Niuejdżowcy ze sotkania "ludzi nowej ery" podczas "Harmonii Kosmosu"... biedni ludzie...

Jeden z "izotoników", które spożywaliśmy gdy skończyło się Noteckie... fajna etykieta :)

Auto obecnego na zlocie kolegi- Stana B.- znanego antykleryka :(

Na koniec "Man with bag"... człowiem znany z tego, że jest zawsze obecny :) A w rzeczywistości ceniony za walkę z systemem...

Na Ślężę...

Piątek, 4 września 2009 · Komentarze(8)
Przyszedł czas na mały wypad na Ślężę. W sumie jechałem na spotkanie nad Zalewem Sulistrowickim by popic, pogadac ze znajomymi i pośmiac się z wielu niuejdżowców, ale była to też świetna okazja do rowerowania po okolicy...

Pobudka o przed 4 i jazda na pociąg o 4:51. Pociągiem dojechałem do Mietkowa, 4 stacje za Wrocławiem. Z Mietkowa wspinaczka na masyw Ślęży do Sulistrowiczek na miejsce noclegu. Rozpakowałem się i poczekałem na Bartka, znanego jako Bartmanin, który wleciał na mały rekonesans... On pojechał do Wrocławia spakowac się, a ja wypadzik na Ślężę. W sumie niedaleko, ale podjazd dośc męczący. Długi i stromy, ale nie byłby taki zły, gdyby nie wysypane kamloty. Koła niesamowicie się smykały, zmachałem się jak rzadko, ale się udało.
Pokręciłem się po górze, pocykałem fotki i zjazd... zabójczy na tych kamieniach. Zjechałem tym samym szlakiem, którym wjechałem. Tydzień temy "szalony" (oczywiście pozytywnie) Bartek zjeżdżał czerwonym szlakiem i mówił, że ledwo przeżył...Jak on tak mówił, tzn. że dla mnie tam miejsca nie było. I rzeczywiście zapuśiłem sie tam kawałek z buta i nie wiem czy zjazd dałoby sie przeżyc...
Na zjeździe łatwiejszym kilka razy myślałem, że się nie wybronię i będzie gleba... jednak jakoś się obyło. Zjechałem do schoniska, gdzie było już kilku zlotowiczów. Dojechał i Bartek ze swoim singielkiem Cannondale Capo. Odrobinę się przymierzyłem :)....

Zlot nierowerowy, więc kilka Noteckich, a przekrój Bartek przywiózł szeroki... naturalne, Eire, Izerskie, Walońskie, Pils...;) Posiedzieliśmy do 23 i spac...

4:55... w pociągu do Poznania i dalej do Mietkowa

Ślęża z daleka

Przed domkiem noclegowym, Mszana nr 12, "tam się alkoholizuje" ;)

Podjazd na Ślężę, fatalnie po tych kamieniach, a zjazd jeszcze gorszy...

Kościółek na Ślęży....

...starożytne rzeźby kultowe...

...i kilka widoczków...



...i ciekawa tablica pamiątkowa na Ślęży. Te słowa mają coś w sobie...

Przezbrojenie

Czwartek, 3 września 2009 · Komentarze(1)
Standardowo do i z roboty. Standardowo co do trasy, bo powrót o 3,5h wcześniej. Zerwałem się z roboty ;)
Potrzebowałem nieco czasu na pakowanie i przezbrojenie sprzętu w związku z jutrzejszym wyjazdem na masyw Ślęży. Jadę na imprezę jak najbardziej nierowerową, ale wybieram się dzień wcześniej by wykorzystac okazję i popedałowac :)
W związku z tym trzeba było Konę nieco przeczyścic, przesmarowac, wyposażyc w bagażnik z sakwami... Jakimś cudem pasował ten od Gianta. Mam nadzieję, że dam radę się władowac z tym do tych durnych, nierowerowych pociągów :(
O 5 wyjazd pociągiem do Mietkowa i rowerem do Sulistrowiczek, szybkie rozpakowanie i kręcenie się po górce do wieczora. Później kręcenie w sobotę od rana do południa i tajemnicza impreza nierowerowa :) Wracam pewnie w niedzielę wieczorem... ewentualnie w poniedziałek koło południa...

Kona doposażona w bagażnik i sakwy... Kona gotowa do powrotu do swoich korzeni :)

Standard

Środa, 2 września 2009 · Komentarze(7)
Standardowo do i z roboty. Cosik leniwie dzisiaj się jechało.

Droga powrotna z nowymi chwytami (stare się wysłużyły i już kompletnie do niczego się nie nadawały), a ostatnie kilka km także z pierwszym transportem miodu :)

Za miodkiem...

Wtorek, 1 września 2009 · Komentarze(8)
Do roboty standardowo. W drodze powrotnej szukałem nieco dobrego i taniego miodku do kupienia. Od czasu jak w pracy na śniadanie jem owsiankę schodzi go duuużo :) Swego czasu kupiłem słoik za 20zł i uznałem, że to drogo, choc miodek dobry... Jednak jest tragedia... Dzisiaj usłyszałem w jednej pasiece 26zł, a w drugiej, że miodu już nie ma. Była 1/3 tego co zwykle, a wogóle połowa pszczół padła :((
Jutro zaczynam więc codziennie w drodze powrotnej w sakwach targac po 2 słoiki tego za 20zł :)