Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1019.09 km (w terenie 147.00 km; 14.42%)
Czas w ruchu:43:47
Średnia prędkość:23.28 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:48.53 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Standard

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Dopracy dzisiaj nieco spóźniony. Zamek w sakwie się rozsypuje i się męczyłem z zapięciem z 10 minut, później nieco ospała jazda, a już od Lubochni prawie bez jazdy... Przenioosłem się myślami na Zebrę do Wa-wy, czyli kilka telefonów z pytaniami i ochrzanem od montażysty na budowie...
Powrót po pracy standardowo z zahaczeniem o Barkę by spróbować kolejną nowość. "Wiśnię w piwie" z br. Kormoran w Olsztynie. Generalnie nie lubię piwopodobnych napojów smakowych typu Reds czy piw ze sokiem, więc się bałem pić. Jednak pomyłka. Nieźle smakuje. Czuć wyraźnie smak wiśni, kwaskowy smaczek i zero słodyczy...

Powrót

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Niedziela minęła na błogiej sielance i później na wiejskiej imprezie odpustowej, a dzisiaj rano do pracy. Pobudka o 4:30, pakowanie, zwijanie namiotu i niestety powrót do domu. Rowerem do Miałów i pociągiem do Gniezna prosto do pracy :((( Szok po dwudniowej ciszy :(
Po pracy z bagażami nie chciało mi się jechać już do domu tylko pojechałem na pociąg.
A z pociągu ku pokrzepieniu wstąpiłem na Barkę po jedną z ostatnich nowości, które się tam pojawiły :)

Niezłe, ale pijałem lepsze Kozele na Słowacji, ze sreberkiem na szyjce....
Jutro będzie test "Wiśni w piwie" z olsztyńskiego Kormorana.

W puszczy

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Po burzy i deszczu wypad z lasu do najbliższego sklepu w Piłce po coś do picia i jedzenia, bo gdy jechałem w piątek już były pozamykane.
Później wyjazd do Kwiejc z rodziną F. na obiad. Później grzybobranie piesze i błogie leniuchowanie...

Do puszczy

Piątek, 13 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Rano wyjazd pociągiem do pracy z małym opóźnieniem. Prolemy z zaakowaniem się na czas ze wszystkim na rower, by wyjechać do puszczy.
Po pracy jazda na pociąg. W połowie drogi okazało się, że coś z bagażu zgubiłem. Najprawdopodobniej na bardzo krótkim odcinku, bo wcześniej jechał za mną kolega i zapewne by zauważył. Zawróciłem zaraz jednak nic nie znalazłem. Jakiś znalazca musiał się szybko przewinąć. Dla pewności trase z pracy do miejsca zauważenia zaginięcia pokonałem z 3 razy. Oczwiście na pociąg nie było żadnych szans, jechałem później. W Puszczy wysiadłem z pociągu, gdy było już szaro. Obowiązkowa wizyta w Sarence na smażonej wątróbce i jazda na pole w ciemności. Szybkie rozbijanie namiotu i w sumie pora już spać. W nocy fajna burza. Niezłe wyładowania na sucho i później kolejna z mniejszymi wyładowaniami, ale z ulewą.

Kilka nowości

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Rano do pracy po staremu i ospale. Powrót już z nową sztycą, która dzisiaj dojechała.
Testowałem też inna drogę powrotną przez Kujawki. Okazało się, że od czasu gdy jechałem tamtędy ostatnio przybył nowy asfalt do Rudek.

Po drodze dostałem też smsa z zaproszeniem na Barkę na nowości. I rzeczywiście ból głowy od tego jakiego browarka kupić. Padło na Lipcowe z br. Jagiełło i czeskie piwo z jagodami. Dobre!!! A kolejka następnych nowości do spróbowania nie jest mała :)

Jutro do pracy rower w pociąg, a po pracy do puszczy. Odpocząć, wyspać się i odstresować.
I dzisiaj 7Mm strzeliło. Dopiero.... półmetek ubiegłorocznego przebiegu.

Grzyby rosną

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Dzisiaj dość standardowo. Rano wymyśliłem czemu wczoraj miałem pechowy dzień. Najwidoczniej 10 sierpnia taki jest. Właśnie 10 sierpnia 2006 zacząłem pracę w obecnej firmie...
Rano w lesie tuż przed pracą wystraszyłem też jadącego rowerem gościa. Jechał spokojnie, a ja szybkim tempem go wyprzedziłem. Słyszałem tylko "K...a co to?" Wychodząc z pracy brałem rower spod sąsiedniej stolarni. Akurat stolarz był na zewnątrz i dopiero skojarzy po ubraniu, że to ja byłem, bo tak to nie zdąrzył rozpoznać :)
Przed Vetrą przydałby się solidny parking rowerowy. Dzisiaj jakieś 20% załogi było rowerami :) 3 konstruktorów, kontrola jakości i, po raz pierwszy rowerem, mieszkający w Trzemesznie załogant z produkcji.
A w drodze powrotnej prawie bez zatrzymywania się zgarnąłem prawdziwasa, pierwzego w tym roku

Pechowo, czas na dietę

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Rano standardowo do pracy. W Krzyżówce w leśną drogę, jedna dziura, druga i jakoś się niestabilnie pod tyłkiem zrobiło. Zatrzymałem się, patrzę, a tam... siodełko odpadło. Sztyca pęknięta przy samym siodełku. Typowo zmęczeniowy przełom (fachowy żargon ;)) No nic jazda dalej bez siodełka, na stojąco. Resztę sztycy zostawiłem w ramie, ale po 2km wymontowałem, bo się zapomniałem i chciałem usiąć. Nie było to bezpieczne :)
15km dalszej jazdy do pracy na stojąco. Nadgarstki dostały w kość.
Tak to jest z tanim sprzętem. Po awarii poprzedniej sztycy kupiłem byle jaką, jaka była od ręki dostępna i są efekty. No i moja masa zrobiła swoje, czas na dietę...
Zamówiłem już nową, a na powrót nasz cudowny vetrowarsztat naprawił starą. Prawie jak nowa. Prawie, bo coś potwornie trzeszczy, ale siedzieć się da.
W drodze do domu standardowy przystanek w Lubochni i słyszę "psssssss" powietrze schodzi. Guma. Z początku widziałem którędy leci, nawet przez oponę, po wyjęciu dętki dziury już nie dało się zlokalizować. Na szczęście miałem zapasową dętkę.

Dalej zatrzymałem się w lesie pozbierać trochę maślaków na kolację i nastraszył mnie Herkules. Przeleciał tuż nad lasem przechylony na prawe skrzydło. Myślałem, że spada, ale jakoś nie...

Udało się jakoś do domu dokulać. Nie zamknąłem drzwi, a zaraz za mną sąsiadka z pytanie "co za powódź mamy?". Ja nic nie wiem, dopiero wszedłem, ale wszędzie sucho. U sąsiadki zacieki na suficie... Pewnie strzeliło coś pomiędzy piętrami. I w ten sposb uciekam spać, by obudzić się w kolejnym bardziej szczęśliwym, mam nadzieję, dniu.

Standard

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Do i z pracy. Powrót nieco ospale...

Półstandard

Piątek, 6 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Do pracy rowerem powrót pociągiem. Dzień bardzo deszczowy. Chociaż w sumie jakbym wyjechał z pracy z 10 minut później nie zmókłbym wcale. Chmury się rozrzedziły.
I znowu dwa dni od kręcenia. Jutro pociągiem na balety do Torunia...

Zjazd "awaryjny"

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · Komentarze(5)
Rozpisałem się, ale mnie przed zapisaniem wywaliło. Nie chce mi się drugi raz opisywać co się stało... W każdym razie już jest OK