Zlot w Wylatowie

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(0)
I dzień zlotu. Rano do pracy pociągiem, po pracy zabrał mnie Bartek jadący z Wrocka na zlot do Wylatowa. Obiadek w Żydowie, wizyta w Kwieciszewie, zakupy i na capo do Wylatowa. Bo to przy okazji zlotu sympatyków Wylatowa odbył się II Bardzo Nieoficjalny Ogólnopolski Zlot Capo. Witanie się z dawno niewidzianymi znajomymi i wieczorem mała imprezka do białego rana.

Standard

Czwartek, 1 lipca 2010 · Komentarze(0)
Do i z roboty. W drodze powrotnej za Trzemesznem dopędziłem Sebastiana śmigającego poplażować w Gołąbkach. Podjechałem z nim kawałek wspólną trasą.
Z kolei im bliżej Wylatowa tym gęściej można było spotykać uczestników łikendowego zlotu ufo(nie)logicznego (Krupniczek już kupiony). Przy okazji którego odbędzie się II Ogólnopolski Bardzo Nieoficjalny Zlot Capo (zapowiada się 50% posiadaczy :)), a z kolei przy okazji niego zapowiada się niedzielny wyjazd z cyklu Tour de Sielawa do Ostrowa k. Powidza...

Standard

Środa, 30 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Niestety po kilku dniach wolnego powrót do szarej codzienności. Przejazd do i z roboty :(

Powrót

Wtorek, 29 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Zdecydowanie wypad zbyt krótki. Małe byczenie się na plaży. Pakowanie, wyskok na ostatnie Noteckie i rybkę z widokiem na morze i wyjazd po 15 do Koszalina na pociąg do domu :(

Do Mielna - pieszo

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · Komentarze(1)
W związku z kolejną gumą mała zmiana planów. Miałem skoczyć rowerem do Mielna pozwiedzać, ale z musu poszedłem pieszo plażą (mimo planó na rower poszedłbym tak czy inaczej). Przy okazji poszukałem w Mielnie łatek albo choć kleju. Kupiłem klej i łatki do... materaca. Trochę mi nie pasował, więc i tak miałem w Sarbinowie złapać jakiegoś rowerzystę czy nie odstąpi swojego zestawu. Okazało się, że 300m od noclegu jest market budowlany, w którym mają całe zestawy. Łatałem profesjonalnym sprzętem, a nie materacowym. Później tylko krótka szybka jazda testowa...

Po drodze do Mielna ok. Chłopów zauważyłem na plaży cuś takiego. Może morze wyrzuciło

Pobyczyć się nad morzem

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Szybka decyzja. Są 2 dni urlopu, jest okazja jadę pobyczyć się nad morzem w Sarbinowie. Pociąg przed 5, wysiadam w Białogardzie i ciąg dalszy znowu pechowy. Zamiast czekac godzinę na przesiadkę do Koszalina jadę rowerem do Sarbinowa.
Problemy ze znalezieniem trasy. Posłuchałem zdania kobiety, oczywiście poprowadziła w kierunku przeciwnym, a dokładniej w dobrym kierunku, ale ze zwrotem przeciwnym.
W końcu jakoś się odnalazłem, znalazłem drogę na Warnino. W Warninie jakieś roboty ziemne, wpadłem w dziurę i pach, snejk z tyłu. Miałem zapasową dętkę więc szybka wymiana. Jadę, pach spada łańcuch. Raz drugi, trzeci... łańcuch zbyt luźny. Przeregulowałem koło. Ok kilometra, coś ciężko, łańcuch zbyt napięty... i tak z 5km na ciągłych regulacjach.
Dalej nieciekawie, trasa obrana jeszcze w domu okazała się baaardzo terenowa, a już w ogóle jak na szosówkę. Trochę prowadzenie, trochę powolnej jazdy w terenie. Patrzę... flak z przodu. Łatanko. Po kilku km znowu flak, dziura w innym miejscu. Te akacje... a tu kleju już nie ma. Nie byłem przygotowany na tyle gum. Ale jakoś po dopompowaniu udało się dokulać. Widok morza humor natychmiast poprawił. Poza tym wizyta w starej knajpie Browaru Czarnków :). Czwarty czy piąty rok krótkiego wypoczynku w Sarbinowie robi swoje. Natychmiast zostałem rozpoznany :) Szef do sprzedającej piwko córki "Dla tego pana piwo zawsze tylko w szkle, a nie w plastiku" :) Ja: "Oczywiście bo to profanacja pić Noteckie w plastiku" :)Pytanie dziewczyny do mnie: "Duże czy małe?" Podpowiedź szefa: " Oczywiście, że duże. Czy ten pan wygląda na małe?" :)
Niby reklama, ale nie powinna zaszkodzić, bo to wspólne dobro (browar jest nasz, państwowy) i dziedzictwo narodowe :)


Epizod III - epilog?

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Wylatowo i naokoło komina i w końcu stuknęło 5Mm, dopiero połowa planu absolutnego, tegorocznego minimum.
Zainteresowanym wyjaśniam ostatnią tajemniczość. Z paroma specami staraliśmy się conieco wyjaśnić w związku z wylatowskimi piktogramami. W tym celu rozstawiono całe mnóstwo różnej aparatury pomiarowej, która miałą pracować w momencie wygniatania piktogramu przez ludzi. Byłem kierownikiem robót :)
Piktogram nie do końca wyszedł. Nie zachowaliśmy planowanych wymiarów, zboże źle się układało, bo za mało dojrzałe (obraliśmy zły termin) itp itd. Nie chodziło jednak by zachować odpowiednie cechy, a o samo deptanie. I wyniki... wstępne zaskakujące. Wariowanie miernika pola grawitacyjnego na bazie akcelerometru, miernika pola elektromagnetycznego wysokich częstotliwości (szerokopasmowy tam zawsze wariuje :)), wyłączanie się kamer i zapisywanie plików z dziwnymi datami i to już na kilka godzin przed deptaniem i po. To tak na początek co się udało stwierdzić, a analiza danych dopiero będzie. Poza tym obserwacje wzrokowe dziwnych rzeczy... Typowe dla Wylatowa ;)
Narazie piszę to prywatnie, a nie jako kierownik robót :) Oficjalnie napiszę o wynikach na wylatowo.pl
Żeby nie było... nie zajmuję się tym dlatego, że wierzę w działalność jakichś ufoli. Są niewytłumaczalne (jak narazie) rzeczy, ale w pełni mierzalne i weryfikowalne, więc warto poświęcić na to trochę czasu mieszkając tak blisko (ludzie specjalnie po to lecieli samolotem z Kolonii).

Po komentarzu jozzy`ego dodaję, że wszystko było legalne, właściel pola wiedział o wszystkim i się zgodził. Poza tym straty nie są wielkie. Zboże się podniesie i da się skosić. Nie pracowała tam byle jaka banda tylko sporo poważnych ludzi, którzy nie poszliby na jakieś nielegalne działanie.

A jutro... trasa Białogard - Sarbinowo... :)

Epizod II

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Piątek po odespaniu nocki znowu do Wylatowa. I już na starcie ciekawie było.
Poza tym dojechały dwie kolejne osoby z Wa-wy... Przed północą klu programu.
Szczegóły opiszę, gdy będę mógł :P
Powrót po 4 rano, wpis i czas spać :)

Epizod I

Piątek, 25 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Wylatowo epizod I. Przyjazd i przylot ekipy, wybitny radioelektronik z Leszna, fachowiec z Niemiec Gerhard Groeschel z Waldi Czarnetzki i fachowiec z okolic. Monitoring jest, czujniki, mierniki, anteny, alarmy są.

Standard

Czwartek, 24 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Dziś bez wszelakich przygód.
Od jutra kilka dni kręcenia "naokoło komina", a właściwie na trasie Mogilno - Wylatowo. Gdzie właśnie za chwilę jadę.