Standard

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Do i z roboty. Miało być bez przygód, ale się nie udało. W drodze powrotnej przed Trzemesznem przejechałem zaskrońca. Leżał na asfalcie, omijałem go, to wtedy zaczął uciekać prosto pod moje koła. Mam nadzieję, że przeżyje. Czmychnął na pobocze w trawę.

O włos od kraksy

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(4)
W drodze do pracy za Krzyżownicą podskoczył mi poziom adrenaliny. Dużo nie brakowało bym zaliczył solidną kraksę. Polna droga wysypana szlaką, żużlem. Popierdzielam ok. 30km/h prawą stroną drogi. Z naprzeciwka jedzie jakiś gość na składaczku. Nagle kilka metrów ode mnie by ominąć piach zjechał na moją stronę. Po hamulcach, kupa hałasu i kurzu. Jakimś cudem udało się bokiem przelecieć obok niego. Dopiero wtedy usłyszałem głośne "o k..waaaa!". Wtedy zorientował się dopiero co się stało, że coś jechało. Było krótko po wschodzie słońca, słońce dokładnie za moimi plecami, jakieś krzaki w tle. W ogóle mnie nie widział. Gdyby manewr zjazdu na moją stronę zrobił kilka metrów później albo w ostatniej chwili próbował uciekać, to dzwon zaliczylibyśmy konkretny.

Powrót już bez emocji. Z urozmaiceniem, bo znowu w trójkę, przystanek na ławeczce w Lubochni i dalej wszyscy w swoją stronę.

Do i z pracy

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Komentarze(5)
Standard, a w godzinach pracy ratowanie nietoperza. Przyszła informacja, że na ogrodzeniu wisi nietoperz. Żywy czy nieżywy?? Jak żywy to wisi bo śpi czy się zaczepił?? Okazało się, że żywy i zahaczony skrzydłem o drut. Poszliśmy go z kolegą ratować.Wplątany był solidnie, trochę skóra skrzydełka się naderwała.
A szelma niewdzięczna gryzł potwornie. Na szczęście wyposażyliśmy się wcześniej w odpowiednie rękawice. Położony w zagajniku po pewnym czasie gdzieś się schował.
Ewentualnie może to nie był nietoperz a zwykły toperz. Nie wiem nie rozróżniam i nie znam się.

Po Pałukach na Capo

Niedziela, 20 czerwca 2010 · Komentarze(13)
Z rana postanowiłem jednak postąpić niemoralnie i wziąć udział w demokratycznym (tfu!) cyrku, jednak na usprawiedliwienie mam to, że startował jedyny słuszny kandydat :)
Później w trasę po Pałukach. Najpierw do Gąsawy by zahaczyć o pomnik Leszka Biuałego mojego idola. A dlaczego idola?? Bo był miłośnikiem prawdziwych piw. Odmówił Papieżowi udziału w krucjacie z wymówką, że "w Ziemi Świętej nie ma dobrego piwa".
Później Gąsawa, do Biskupina i do Wenecji pokręcić się przy Muzeum Koleji Wąskotorowej i ruinach zamku Diabła Weneckiego. Dalej zahaczyłem o Annowo i źródło św. Huberta. Powrót przez Rozalinowo, Laski, Parlin, Dąbrówkę i wieczorem do Wylatowa na tajne ufologiczne narady :)
Nie na darmo Pałuki nazywane sa krainą tysiąca jezior...

Przy pomniku Leszka Białego

Kanał między jeziorami Weneckim i Biskupńskim

Kolejka jadąca do Biskupina

Muzeum koleji wąskotorowej w Wenecji

Przy ruinach zamku Diabła Weneckiego, helikopter tam nie leciał


...i gdzies w ruinach

Dla sympatyków spiskowych teoryj... samolot rozpryskujący sztuczne chmury :)

Przy źródle św. Huberta

Jezioro Ostrowieckie

Zabawa w Ponurego Kosiarza cd.

Sobota, 19 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Koło południa do babci do Dąbrówki. Pobawić się w Ponurego Kosiarza, czyli najpierw jazda kosiarką by skończyć to czego nie udało się tydzień temu, a później cięcie żywopłotów.
Dla wyjaśnienia o co chodzi z tym Ponurym Kosiarzem, czyli panem od żywopłotów...

Niestety nie znalazłem w wersji polskiej, ale znalazłem jako
Wikicytat
A później powrót objeżdżając wokół J. Wiecanowskiego.

Jutro jakiś wypadzik na capo będzie

W trójkę przez Kędzierzyn

Piątek, 18 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Rano standard. Powrót urozmaicony, bo jechaliśmy w trójkę i to przez Kędzierzyn. Później krótka przysiadka na ławeczce w Lubochni. Po czym chłopacy wracali do Gniezna a ja do Mogilna.
Od wczoraj chodzi mi po głowie nowe dzieło Trenta Reznora - działające obok Nine Inch Nails How To Destroy Angels oraz ichThe Space in Between

Zahaczając o Skorzęcin

Czwartek, 17 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Skrzypienie i zgrzytanie opanowane, pogoda piękna, więc dzisiaj nieco dalej w drodze powrotnej.

Rano jadąc do pracy na parkingu leśnym k. Lubochni ślady po jakiejś zacnej imprezie. Pozostałości po grillowaniu, sporo puszek i... stanik :)


Po pracy krótki przystanek regeneracyjny w Lubochni, w końcu od 5 bez jedzenia, poza jabłkiem i 2 kostkami czekolady. Coś się działo na niebie. Z daleka było widać krążący helikopter, który póxniej zaczął trzaskać kółka nad samą wioską

Przelatywała też CASA...

W drodze do Skorzęcina. Wiatrak w Kamionce, baaaardzo stary

W Skorzęcinie prawie przygotowani do sezonu. Po drodze koszenie trawy na poboczach, lokale wyremontowane, niektóre już otwarte, układanie towaru w sklepach i deptak z nową kostką...

Niestety dalej nie jest już tak różowo. Molo w trakcie remontu, a w zasadzie tymczasowej rozbiórki...

Po jego prawej stronie sterta gruzu, ale też zdaje się wydłużają plażę nowym piachem...

Czyżby w planach była też jakaś nowa fontanna??

Usiadłem przy izotoniku i... znowu coś się na niebie działo. Krążył cały czas inny helikopter

I znowu CASA...

A dalej widać było kilku spadochroniarzy. Jakieś ćwiczenia w 33th Air Force w Powidzu??

Spotkałem tez kilku kręcących się rowerzystów, ale nie męczyłem ich fotkami. Za to sfociłem swojego "muła roboczego"

Droga powrotna bez ciekawostek. Przez Sokołowo, Gaj, Trzemeszno i Kruchowo

Zgrzytanie i trzeszczenie

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Coś zaczęło mi zgrzytać i tzreszczeć w okolicach suportu. Wstępna diagnoza - polużnienie korby na osi supoertu. Jednak dobicie i dokręcenie nic nie pomogło. Kolejna diagnoza - poluźnienie nakrętki suportu. Dokręciłem. Wstępnie jest dobrze. Jeśli znów będzie zgrzytać chyba konieczna będzie wymiana korby :( Wymieniałem niedawno zakładając na wysłużoną oś. Kwadrat się dopasował i było w porządku. Jednak niedawna wymiana suportu i osi, a pozostawienie starej korby mogło zostawić pewne luzy i rozjechanie się kwadratu. Cóż... zobaczymy.... jak będzie zgrzytać będę się martwić. Może uda się bez wymiany mocowanie korby z osią jakimś Loctitem załatwić :)