Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:2583.37 km (w terenie 447.50 km; 17.32%)
Czas w ruchu:107:07
Średnia prędkość:24.12 km/h
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:83.33 km i 3h 27m
Więcej statystyk

Leniwy dzień

Środa, 12 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Rano z niechęcią i późno wyszedłem do roboty. Po ujechaniu 2km swtierdziłem, że już późno, chmurzy się coraz bardziej, a wogóle to mi się niezbyt chce... zawróciłem i ponownie skorzystałem z pociągu :(
NA powrót rowerem równie bardzo nie miałem ochoty. Wogóle na nic nie miałem ochoty poza czymś do zjedzenia. Jednak wróciłem całą drogę rowerem robiąc po drodze zakupy: najlepszy w Polsce majeranek z Wylatowa :) wylatowski miodek do porannej owsianki i już w Mogilnie, odebrałem sześciopak zamówionego piwka Noteckiego. Też najlepszegow Polsce ;)

Spotkanie z konduktorem

Wtorek, 11 sierpnia 2009 · Komentarze(4)
Rano deszczeowo i burzowo, więc do pracy skorzystałemz usług PKP. Kasy w Mogilnie jak zwykle otwarte 10 minut po odjeździe mojego pociągu. Na 2 minuty przed dojechaniem do Gniezna wszedł konduktor, więc poprosiłem o bilet. No i zaczęło się marudzenie, że powinienem iśc od razu do przodu kupic itp itd. Iśc do przodu to ja mogę, ale jak jadę bez roweru. Przecież go w tyle nie zostawię i nie polecę przez cały pociąg po bilet. Wsiąśc z rowerem do przodu mi nie wolno... Już taka sytuacja była po raz n-ty. Przepisy mają do luftu i tyle. Albo niech otwierają kasy wcześniej albo niech sprzedawają bilety jak ludzie.
Jeszcze pomarudził, że go drobnych pozbywam, bo bilet po 6,50zł, a ja 10zł dałem. Chociaż portfel od monet pękał mu w szwach. Bilet wydał w momencie zatrzymania pociągu, więc łaskawie odpuścił wypisywanie biletu za rower. Tutaj ja okazałem swą niewdzięcznośc i powiedziałem, że na rower to mam sieciówkę :P
Kiedy ci ludzie zrozumieją, że pensje dostają za nasze, klientów pieniądze?? No i to, że rowerzysta nie zostawi swojej maszyny w jednym końcu pociągu na 10 minut po to by kupic bilet w drugim końcu...

Pałuki

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · Komentarze(3)
Przyszedł czas na pokręcenie się po Pałukach. Miał byc Tour de Sielawa do Ostrowa, ale Sebek nie był pewien czy będzie mógł, a rano przyszedł SMS od Macieja, że ma niespodziewanych gości i musi zrezygnowac :( Operacja odwołana i szybko szukałem pomysłu na inną trasę.
Wymyśliłem, że czas odwiedzic pomnik mojego idola, Leszka Białego, niedaleko Gąsawy. Tak też zrobiłem. Mogilno- Niestronno- Ryszewko i dalej polami do Marcinkowa pod pomnik. Jak już tu byłem to do Gąsawy, Biskupina i Wenecji odwiedzic ruiny zamku Diabła Weneckiego i obejrzec wąskotorówki.
Dalej przez lasy (zbierając grzybki) do Chomiąży Szlacheckiej. Porażka ile ludzi przy głównej plaży.
Zajechałem też do Gąsawki zobaczyc co słychac w lokalu przejętym po Holendrach. Ośrodek nabrał wyglądu, nie ma już takiego śmietnika, ale ceny... flaczki 9zł, żurek 10z, 3 placki ziemniaczane 10zł, napój piwopodobny 5zł... przegięcie jak na takie miejsce.
Na plaży w Gąsawce też sporo ludzi. Ktoś mnie zawołał. Był tam kolega z pracy Mirek z żoną, plażowali w najlepsze, a dojechali oczywiście rowerami ;)
Uciekłem szybko, bo na 15 miałem się stawic w Dąbrówce... przejechałem obowiązkowo przez Parlib by kupic piwko Staropolskie. Niestety jasnego w butelkach nie było, musiałem puszkę kupic. Na szczęście Porter był :) Piwko rewelacyjne!!

Później wracając z Dąbrówki, z zachodem Słońca, objechałem wokół J. Wiecanowskiego...

Pomnik Leszka Białego, mojego idola, ze wzgl. na zamiłowanie do piwa oczywiście :)

Jeden ze strzegących go wojów

Ruiny zamku Diabła Weneckiego

Wąskotorówka przy muzeum w Wenecji... Jedna do Żnina, druga do Gąsawy

Jeden z kozaczków namierzonych po drodze :)

Fajne jeziorko w lesie porośnięte grążelami, niestety trafiłem po ich kwitnięciu

No i na koniec mała reklama PRAWDZIWEGO piwa, a nie sikó z KP ;)

Sobota

Sobota, 8 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Do Dąbrówki od rana na koszenie trawnika, później grillowo. Powrót samochodem ze względów chemiczno-prawnych...

Wypad do Ciechocinka

Piątek, 7 sierpnia 2009 · Komentarze(5)
Niedawno wymyśliłem, że wieki w Ciechocinku nie byłem, a wogóle to tylko raz w życiu. Czas tam zajrzec, a daleko nie mam, bo wg Targeo 75km.
Trasa przez Janikowo, Inowrocław i Dąbrowę Biskupią. Potwornie nudna, tylko pola i nudne wioski. Ani lasów, ani nic ciekawego we wioskach. Za Inowrocławiem był remont drogi, znaki wszystkie zdemontowane i trochę zbładziłem. Dojechałem pod Kruszwicę, dobre kilkanaście km nadrobiłem.
W południe byłemw Ciechocinku. Pokręciłem się po parkach i przy tężniach. Zjadłem obiad. Kurczaka po, jakżeby inaczej w Ciechocinku, cygańsku. Po obiedzie zerknąłem na mapę i zobaczyłem, że w pobliżu jest Raciążek. Kojarzyłem, że tam w ruinach zamku kolega oświadczył się dziewczynie (za 2 miesiące jestem świadkiem na ślubie ;)). Nie mogłem tego miejsca nie odwiedzic. W sumie z 5-6km od Ciechocinka wspinania się pod górę. Ruiny ciekawe i ładny widok z góry na Ciechocinek.
Stamtąd prosto do domu tą samą drogą. Może z 3 przystanki na uzupełnienie płynów i napełnienie bidonu.
W sumie nic ciekawego, podobnie jest w inowrocławskich solankach, które też niedługo odwiedzę :) Ale tam jest wyprawa najwyżej na pół dnia :(

Kościół w Dąbrowie Biskupiej

Pijalnia wód... i napojów piwopodobnych jak widac

Wszechobecne dywany kwiatowe

Jaś i Małgosia... i Adam oczywiście :)

Jeden z wielu domów zdrojowych

...i kolejny

Słynna fontanna- grzybek

Zabytkowe tężnie

Lans przy tężniach


Ruiny zamku w Raciążku

Widok na Ciechocinek

Standard +

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Do i z roboty. Z przez Ławki i Palędzie. Ten + to dojazd do Dąbrówki...

Jutro dzionek wolnego i wypad do Ciechocinka...

wmordewind

Środa, 5 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
DO roboty znowu pociągiem, bo znowu padało rano. Jak się okazało tylko w Mogilnie, bo już w Gnieźnie było sucho.
W drodze powrotnej zmagałem się z wmordewindem i lenistwem. Mimo to nadrobiłem trochę km jadąc przez Jastrzębowo i Gołabki...

Z pracy

Wtorek, 4 sierpnia 2009 · Komentarze(3)
Do pracy pojechałem pociągiem, bo jak zwykle padało. Z powrotem już normalnie, poza tym, że ostatnie 3km w deszczu :(
Wczoraj bez pedalenia, musiałem wyjechac służbowo do elektrowni w Bełchatowie. Dobrze, że sprawy naziemne, a nie nakominowe, bo nie miałbym chęci się na któregoś wdrapywac :)

Kręcenie po Kaszubach - powrót do codzienności :(

Niedziela, 2 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Pobudka o siódmej i wtedy stwierdziłem, że powrót rowerem do Bydgoszczy byłby zbyt ryzykowny. W poniedziałek po 4tej jadę do elektrowni Bełchatów, więc spóźnienie się na pociąg i powrót kolejnym ok 23ej nie byłby przyjemny. Pojechałem więc do Chojnic, gdzie po raz kolejnyc stwierdziłem, że jest to jedno z ładniejszych i bardziej zadbanych miasteczek. No ale nie ma się co dziwic, skoro włodarz jest prawdziwie prawicowy :)
Mnóstwo ścieżek rowerowych, chociaż znalazłem taki kwiatek... ścieżka kończy się czy nie??

Mają i odrestaurowane zabytki...

Ciekawe pomniki z części samochodowych :)

... ładne deptaczki...

Rynek z ładną fontanną i ratuszem...

Posiedziałem trochę na rynku, pokręciłem sie po mieście, poszukałem kościoła, w którym za 2 miesiące będę świadkiem na ślubie ;) i... ten nieprzyjemny widok :( Czas do domu... :(


Czekając na przesiadkę w Bydgoszczy wyskoczyłem do parku w Myślęcinku i pokręciłem się po Wenecji Bydgoskiej. Muszę z radością przyznac, że Bydgoszcz to już nie Brzydgoszcz. Wypięknieła od czasów studiów. Okolice Rynku, Wenecji i nie tylko o wiele ładniej się prezentują. Pogratulowac...


Z pociągu z Bydgoszczy wyskoczyłem stację wcześniej by nieco km dokręcic i babcię odwiedzic...

Więcej fotek z wyprawy w galerii
A jutro dzień bez pedałowania :(( Wyjazd do elektrowni Bełchatów :(