Mała jazda testowa Kony i systemu SPD. Niestety nie było czasu sprawdzic w terenie, bo tylko na dojazdy używałem. System SPD piękna sprawa, chociaż 2 razy zapomniałem, że trzeba się wypinac, ale gleby nie było. Przy okazji serwisu Gianta wymienię mu pedały. Oj będą rekordy :D A Kona rewelacyjnie śmiga, poniosła mnie kilka razy :) Mam nadzieję, że jutro testy w terenie...
Podobnie jak wczoraj: do roboty pociągiem, powrót rowerem. Na szczęście mniej wiało, ale za to było dużo zimniej. Po drodze czułem w kościach wczorajszy wmordewind. I zdałem sobie też sprawę, że jeżdżąc rowerem w pracy trzeba zjeśc coś kalorycznego poza 3 jabłkami (zawsze była to paczka rodzynek :)) Po drodze spotkałem pierwszy raz w tym roku parkę żurawi.
No i szaleństwa zakupów ciąg dalszy :) Dotarły butki, bo jak ma się pedały spd, to trzeba i butki miec :) Rozmiar idealny... Dotarło też oświetlenie do Kony, bo wieczorami nie mogłem na niej wyjeżdżac :( No i plecaczek, bo przeciez nie będę na "spienionej Konie" jeździł z sakwami :)
Rozpocząłem dzisiaj sezon dojazdów do pracy. Na początek, do końca marca rano będę brał rower pociągiem, a powrót na rowerze. Przy tragicznych warunkach powrót też pociągiem, ale to i tak w sumie min. 15km dziennie na rowerze stuknie. Mój tegoroczny debiut rozpoczął się od potwornego wmordewindu. W połowie drogi myślałem, że nie dam rady, ale jakoś trzeba było do domu wrócic. Przystanek na 2 bułki i jakiś napój regeneracyjny i się udało wrócic :)
Trochę leśne drogi są nieciekawe jak na gianta, ale się przebiłem. Jaka droga taki rower. Od jesieni nie był czyszczony. Niech wreszcie ta wiosna przyjdzie, to i rower się umyje, i nie trzeba będzie tyle ciuchów do przebrania do pracy targac (co widac po sakwie).
Dzisiaj dotarły już pedały spd, które mam zamiar w giant`cie zamontowac. Niech no tylko buty dojadą, to zamontuję. No i jak buty będą to odpalę Konę ;)
Weekend spędzony we Wrocławiu. Mimo doskonałej pogody bez roweru :( Ale bardzo udany :) i zakończony bardzo dobrze, a mianowicie kupnem "górala" - Kona Muni Mula od Bartka (po forach rowerowych krążący jako Bartmanin). Po tych 15 km głównie na dworzec PKP i z PKP do pracy i domu mogę powiedzie, że zakup udany :))
Pokręciłem się trochę po mieście, bo poza miastem mgła jak mleko i mimo dobrego światła nie widziałem gdzie droga, a gdzie rów. Bałem się, że mi ktoś najedzie na plecy.
Po robocie, przy sobocie i ładnej pogodzie przyszedł czas na dzienną wycieczkę do punktu widokowego w Dusznie. Jedzie się fajnie, gorzej się zatrzymac, bo zimno i wieje na górze. Na nowej oponce trochę jakby bardziej ślisko niż na starej. NA zjeździe prawie dwie gleby zaliczyłem, ale jakoś dało się wybronic.
Zima na całego, ale pachnie już wiosną
Zamyślony... co dalej?? Kross, Kellys czy Cannondale??
A stary Expedition cierpliwie znosi moje wycieczki i konserwacyjne lenistwo. Już niedługo będzie sobie odpoczywał w komfortowych wycieczkach :)
NA punkcie widokowym widocznośc kiepska, słabo było widac nawet najnowszy wiatraczek i to taki stojący bardzo blisko
Wieczorny standardzik, ale trochę krótszy niż zwykle. Obejrzałem rower i zobaczyłem, że czas na gruntowne czyszczenie :) Przy okazji zastanowiło mnie kto ukradł zęby z kółeczek przerzutki?? :) Czasnajwyższy na wymianę i na zmianę strategii eksploatacyjnej roweru
Wieczorne kręcenie się po okolicy. Gumiato wchodzę w sezon. Najpierw blisko dwa tygodnie temu pękła opona i wybuchła dętka. Wymieniłem to i to na nowe. Podczas poniedziałkowej przejażdżki szkło i pana 200m od domu. We wtorek łatanie. Wczoraj idę na rower a tu znowu flak :( Szkło było jakieś większe i 3cm od łatki była druga, maleńka dziurka i znowu łatanie... Tym razem skuteczne co dzisiaj widac :)
Wieczorna przejażdżka po dłuższej przerwie spowodowanej brzydką pogodą i brakiem czasu :( Pierwszy raz z nową oponą (po wybuchu starej) i nowymi klockami hamulcowymi. Z tyłu muszę wyregulowac, bo teraz wogóle nie działaja. W łikend nie jeździłem, bo byłem na ogólnopolskim zjeździe ufologicznym :)) Niech żałują ci którzy nie byli, a przede wszystkim ci którzy mogli przyjechac na spotkanie z niesamowitym polskim jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. Niesamowity gościu, zwłaszcza mistrzw odnajdywaniu zaginionych. Na spotkanie przyjechali do niego z mogileńskiej komendy policji po pomoc w poszukiwaniach 4 zaginionych.
Kwiat polskiej ufologii, zwłaszcza w loży komentatorów po prawej :)