Licheń i po pow. konińskim

Niedziela, 3 maja 2009 · Komentarze(7)
Pogoda rewelacyjna, więc czas na dłuższą wycieczkę. Padło na Licheń i dalej zakątkami powiatu konińskiego do domu.
Do Lichenia przez Wilczyn i Ślesin, który okazał się ładniejszym miastem niż zawsze sądziłem. W Ślesinie zaliczyłem 15minut odpoczynku przy smoku i napoju regeneracyjnym ;)
W Licheniu długo nie zabawiłem... denerwuje mnie wszechobecna komercja: przed każdą posesją gośc z flagą ściągający samochody na płatny parking, stragany odpustowe i tłumy ludzi, którzy przyjechali do sanktuarium, a sprawiają wrażenie jakby przyjechali w innym celu...
Z Lichenia pojechałem zielonym szlakiem rowerowym między licznymi kanałami i stawami hodowlanymi, przez Gosławice do Kazimierza Biskupiego. Tam najeździłem się trochę by odszukac drogę na Kleczew, zwłaszcza tą oznaczoną na mapie jako czerwony szlak rowerowy... Oczywiście jej nie znalazłem... błądziłem drogami po rekultywowanych terenach kopalni odkrywkowych, ale do Kleczewa trafiłem. W samym Kleczewie też trochę czasu zeszło zanim trafiłem do centrum... kilka dróg skończyło mi się w wielkiej dziurze odkrywki...
Jak już się odnalazłem, to dalej bez problemu... W Wilczynie odbiłem na szlak im. Szulczewskiego, przez Mrówki i Wysoki Most do Przyjezierza... Tam z 2-3 h z rodzinką, hamburgerem i czarnym napojem regeneracyjnym... Wyjeżdżając musiałem pompką pomacha, bo w przedniej oponie flak :( Udało się dojechac i wymiana dętki na połataną i przy okazji opony na nową... mam nadzieję, że rano będzie wszystko OK...

W Ślesinie agresywne łabędzie są... pies musiał szybko z wody uciekac

Mają i agresywne smoki...

Bazylika w Licheniu...


Starsza, skromniejsza bazylika...


Jeden z wielu kanałów, w tle elektrownia w Pątnowie

I znów kanał...

Kościół w Gosławicach

I mały skansen

Elektrownia Pątnów... tam w najnowszym kotle w czasie konserwacji pracuje moje dziecko... podest kotłowy :)

Na odkrywkach w Kleczewie ryją i w święto

Piknik retro

Sobota, 2 maja 2009 · Komentarze(2)
Z rana na piknik retro do Chabska... trochę ciekawych samochodów było i to wszystko... Później do sklepu na zakupy i na grillowanie. Powrót ze względów formalno-prawnych samochodem :(



Wyrównywanie opalenizny

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(1)
Z rana na działeczkę wyrównac opaleniznę, znaczy pozbyc się kolarskiej :)
Później do Kwieciszewa załatwic sprawy polityczne i na chwilę do Przyjezierza.
Posiedziałem na pomoście (który stoi już zupełnie na piachu) pogapic się jak dwóch nurków wchodzi do wody. Więcej pomocników niż nurkowania...
Tutaj zostałem rozpoznany jako "mogilniak" przez jednego gościa z Nowej Wsi :) W centrum tłumy i hałas, więc tylko czarny napój i do domu.
Przed Olszą spotkałem dwóch rowerzystów pędzących do Mogilna... Jechali ze Słupcy do Mogilna na PKP by pociągiem do Poznania wrócic. Zaprowadziłem ich na dworzec i do jedynego, czynnego w takie święto, sklepu w Mogilnie...
Fajnie, że sa bikerzy z takiego Poznania, którzy za swój cel obierają Mogilno... :)

Nurkowie z pomocnikami

Z i do roboty

Czwartek, 30 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Mogilno-Gniezno-Mogilno... czyli po staremu. Droga powrotna przy wietrze o dużej sile i dobrym kierunku... tylko jak dla mnie zwrot mógłby byc przeciwny :(
Ogólnie nudy, no może poza tym, że zamówiłem koszulke na I zlot Forum Rowerowego w Górach Sowich i tym, że strzeliło mi dzisiaj 3Mm w tym roku :)

Najgłupszy wypadek w historii...

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(6)
Wróiłem wcześniej z wyjazdu służbowego do Wąbrzeźna, o 14tej wskoczyłem już na rower, więc zaplanowałem dłuższą wycieczkę- do Powidza i Skorzęcina.
Do Powidza przez Słowikowo i koło wielkiego dębu (o dziwo znalazłem drogę). Zahaczyłem o knajpkę "pod wiatrakiem" w Ostrowie by sprawdzic czy już otwarta. Niestety zamknięta na cztery spusty i nie wiadomo kiedy uda się wskoczyc tam na smażoną sielawę :(
W Powidzu pustki, nie licząc dwóch opalających się na pomoście gości, kilku żeglarzy szykujących jachty i 3 barów zaopatrujących się w piwo.
W Skorzęcinie więcej ludzi, kilka otwartych sklepów i ogólny zgiełk... przygotowania do długiego weekendu, a spóźnielascy do letniego sezonu.

W drodze powrotnej spotkałem w Trzmesznie Sebastiana, pogadaliśmy chwilę i tu zdarzył się ów najgłupszy wypadek w historii... Rozjężdżając się w przeciwne strony... SPDki o dziwo wpięły mi się nadzwyczaj szybko, ale... kieszeń koszulki zaplątała mi się w siodełko. Ani się nie wyplątałem z siodełka, ani nie wypiąłem SPDków, ani nie ruszyłem, więc gleba zaliczona :) Mam nadzieję, że mało osób to widziało :) Pech dzisiaj prześladował... podobne wypadki dzisiaj mogłem miec aż 3, ale w ostatniej chwili się wypiąłem (sprzet bardziej profesjonalny od obsługi...). Poza tym 5 much złapanych na zęby i jeden świrus w samochodzie jadący ze mną na czołówkę, że na pobocze musiałem uciekac, na szczęście było gdzie...
Poza tym kolejna seteczka zaliczona i już w kwietniu poprawiony najlepszy miesiąc ubiegłego roku :)

Z innej beczki... od czwartku przewóz roweru PKP za 1 zł!!!

Pod wielkim dębem... podobno tak samo pod nim sam Napoleon Bonaparte wypoczywał:)


Jezioro Powidzkie jeszcze puste...


...ale żeglarze już się szykują


W Skorzęcinie trochę ludków się kręciło...


... i jeden łabądek :)

Po towar...

Wtorek, 28 kwietnia 2009 · Komentarze(6)
Z braku Noteckiego trzeba było załatwic jakiś substytut. Wypad na Barkę po zamówioną partię Żywego. Niestety Noteckie jest dostępne najbliżej w Toruniu lub Poznaniu ;( A wysyłkowo dzięki "panie Waldku, pan się nie boi..." kupic też już nie można :(

Do i z roboty

Wtorek, 28 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Standardowo do i z roboty. Mimo wiatru niezła średnia, rano była 27,5km/h. W drodze powrotnej spadła nieco, bo od Gniezna 20km odprowadził mnie Maciej...
W Kruchowie po raz któryś spotkałem biegacza z Trzemeszna. Wymiata jak szalony. Najpierw go wyprzedzałem, zjechałem nad J. Młynek i później mijałem gdy wracał. Dobrze, że wracał, bo jakby pod górę biegł z taką samą prędkością, to bym chyba go nie dogonił... Masakra jak można tak biegac :|
Jutro przerwa rowerowa, służbowy wyjazd z szefem do Wąbrzeźna... No chyba, że wcześnie wrócę i będzie się chciało gdzieś wyskoczyc :)

Z i do roboty

Poniedziałek, 27 kwietnia 2009 · Komentarze(1)
Rozpocząłem dzisiaj dojazdy rowerem nie tylko z, ale i do roboty. Przywitał mnie silny wiatr. Rzadko się zdarza by o 5:15 już tak wiało. Po 5km chciałem zawrócic na PKP, ale stwierdziłem, że trzeba byc twardym :) Od połowy drogi wiatr już tylko w bok.
Bałem się drogi powrotnej, ale znowu pół drogi z huraganowym wiatrem w bok, a drugie pół drogi z wiatrem w plecy, więc się leciałooooo :)

Szukając nowych tras

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(6)
Widząc prognozy dotyczące wiatru wybrałem się Koną w poszukiwaniu ciekawych nowych tras, których nie odważyłbym się zrobic Giantem... Tym razem padło na rezerwat źródeł rzeki Gąsawki, dolinę Gąsawki i próbe objazdu J. Ocwieckiego. Rezerwat i dolina Gąsawki bez problemu poszła, ale objazd jeziora sprawił problemy... bardzo często droga kończyła się w polu, w krzaczorach lu na jakiejś skarpie nad jeziorem. Często trzeba było Konę brac na plecy... "Nosiła Kona po błoniach ponieśli i Konę" :)
Pobłądziłem nieco, ale odnalazłem się jakoś w Chomiąży Szlacheckiej. Przy okazji spróbuję odszukac lepszą trasę...
A z witarem prognozy się sprawdziły... po wyjechaniu z lasu było cięęężko...

U źródeł rz. Gąsawki

Z grubsza tutaj zaczyna swój bieg rz. Gąsawka i tutaj... mają wodopój dziki i inna zwierzyna, zwiewałem co sił w nogach

W dolinie Gąsawki = w dolinie zwilców (takie białe i niebieskie kwiatki), trwa sezon na nie

Mała odsapka nad J. Ocwieckim

I przymiarki do nowego roweru

Objeżdżając J. Ocwieckie pobładziłem totalnie... jakaś aleja czereśniowa, ale nie wiem gdzie

Jak juz się znalazłem wstąpiłem do sklepu w Parlinie, bo skończył mi się ulubiony Tymbark jabłkowo-miętowy... znalazłem poszukiwane od kilku lat piwo (prawdziwe piwo, a nie siki z Kompanii Piwowarskiej czy grupy Żywiec) Staropolskie z browaru w Zduńskiej Woli :)) Właśnie zaczynam konsupmcję :) Będę częściej przez Parlin jeździł :)

Dojazdowo

Sobota, 25 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Z rana dojazdowo i później spacerowo. Jak zwykle w sobotę są inne zajęcia niż jazda rowerem...
Wietrznie potwornie, a w najbliższe dni ma byc tylko gorzej :(